Błonia Hogwartu

Ze zgrozą zobaczyłam swoją książkę. - Ja Ci to zrobiłam? - zapytałam zaskoczona. - Chris! Żyj! - oddałam na chwilę parasolkę Nelly i zaczęłam potrząsać szatynką. - Nie umieraaaaaaaj!!

- Daj mi spokój - zaśmiałam się - Nie mam co zrobić ze swoim życiem i leżę tu tak od godziny. Trawa mokra od deszczu bardzo ładnie pachnie.

Zaśmiałam się pod nosem, trzymając parasolkę tak aby okrywała wszystkich.
- Na chilku wdycha trawę, zostaw ją. - drugą ręką pociągnęłam Is, aby przestała reanimować dziewczynę leżącą nosem w trawie

- Ah... Okej - zaśmiałam się, wzięłam parasolkę od Nelly i starałam się przykryć nią wszystkich. - Wyspałaś się? - zapytałam z uśmiechem. - Przejmujesz chyba nawyki słowne od Azazela - zaśmiałam się znów. Kątem oka zauważyłam Soo. Mina mi zrzedła. - Co się stało? - zapytałam zaniepokojona Koreankę.

Podkuliłam nogi i schowałam twarz w dłoniach  żeby stłumić płacz.  Trzeba było mu dać spokój. .. Ale nie mogę. .. Nie jestem w stanie... Zaczęłam się lekko kołysać żeby uspokoić nerwy. Trochę to wyglądało jakbym miała chorobę sieroca ale hui.  Ważne ze pomagało

- Dzięki, pewnie zatrzęsłaby mnie na śmierć - powiedziałam do blond dziewczyny - Chyba cię jeszcze nie znam. Jestem Chris - obróciłam się na plecy i podałam jej rękę.

Wyciągnęłam dość niepewnie rękę i kulturalnie powitałam się z nowo poznaną osobą.
- Jestem Nelly, Nel, jak wolisz. - starałam się uśmiechnąć - Nie wiem ile spałam, ale się wyspałam. - kontynuowałam tym razem odwracając się do Is.

- Ogółem, czuję od Ciebie perfumy brata - powiedziałam do niej patrząc podejrzliwie.

- To perfumy Azazela? Musiał mnie przenieść ze wspólnego pokoju do mojego dormitorium. Czułąm je w całym pokoju - zaśmiałam się pod nosem - Jeżeli go dzisiaj już nie spotkam to podziękuj mu ode mnie. - uśmiechnęłam się, wywijając się cało z zaistniałej sytuacji

- Aaaa - odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na jej wilczycę. - Ugryzie mnie czy mogę ją pogłaskać? - zapytałam. - Jest urocza.

- Głaszcz ile wlezie, uwielbia to. - posłałam Arię pod nogi Is

- Oh, świetnie - uśmiechnęłam się i nachyliłam do Arii, pogłaskałam ją. Po jakiejś minucie głaskania, podeszłam tam, gdzie leżała książka. Wzięłam porządny zamach i rzuciłam nią do jeziora. Byłam zaskoczona tym, jak daleko mi się to udało. Sekundę po tym wróciłam na miejsce.

- Cooo to za książka? - zapytałam się zaskoczona zachowaniem koleżanki obok
Aria rzuciła się na moje nogi i ułożyła się w najwygodniejszej dla niej pozycji.

Dopiero teraz dotarło do mnie ze Isobel do mnie mówiła. Szybko... -Narobiłam Carlowi problemów. ..-powiedziałam stłumionym głosem. -Teraz ma przeze mnie problemy... Bo jestem idiotką. .

- Po włosku, od rodziców, ale... Głowna bohaterka ma imię, które sprawia, że myślę o kimś o kim nie chcę myśleć - uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Spojrzałam na niebo. - Piękne, prawda? - odwróciłam głowę do Soo. - Jakich? - zapytałam, podałam Nelly parasolkę i usiadłam obok Koreanki.

Spojrzałam na niebo, rzeczywiście było cudowne. Słońce, które chowało się za horyzontem dawało ciepłą poświatę, natomiast chmury deszczowe, nie były granatowe czy szare jak zawsze, lecz w kolorach czerwieni, różu czy nawet fioletu. Aww.

-Wlazła nam do pokoju bez uprzedzenia... I jutro Carl ma przyjść do niego na rozmowę. . Bo był u mnie w dormitorium. .. I.... I weszła w nieodpowiednim momencie... Non stop o regulaminie...Że wywalą mnie ze szkoły. . Zabiorą mi moc... Powiedziała ze jeśli do czasu rozmowy Carl się do mnie zbliży to pożegna się ze szkołą. ... Wszystko przeze mnie.. To ja chciałam żeby tam przyszedł. .. -powiedziałam na nowo się rozpłakując.

Złapałam ją za ręce i spojrzałam jej w oczy. Miałam pomysł. - Dalibyście radę spotykać się w dozwolonych miejscach? Mogę coś ugrać dla was... - powiedziałam.

-Ja się mogę z nim spotykać gdziekolwiek.... Po prostu.. chciałam tam... A ona wchodzi jak do siebie... Powiedziała ze może. ... Isobel. .. Ja naprawdę jestem kretynka. ... I jeszcze wlazła w... w takim momencie.... Ona już nie raz złamała ten pieprzony regulamin, i gdybym chciała być taka jak ona to poszła bym z tym do dyrektorki... Przecież nic takiego się nie stało. .. Powiedziała ze jeśli przekroczenia próg Gryffindoru to wywali mnie ze szkoły i stracę całą moc..-Mówiłam nieco chaotycznie po chwili wtulajac się w Isobel. -A na koniec nazwałam ją hipokrytką...

- Zaraz to załatwię - powiedziałam, objęłam ją mocno i pocieszająco. - Zaraz wracam - powiedziałam i wstałam, pobiegłam do zamku, jako że trawa była śliska, powitałam po drodze matkę ziemię. Wstałam szybko i pobiegłam, po drodze wyjmując naszyjnik spod szaty intensywnie go pocierając. Az, jeśli w tym momencie jesteście razem w łóżku, to Cię zabiję.
NP: Tam gdzie Azazel.

-Isobel ni... -nie... dokonczylam w duchu kiedy dziewczyna juz pobiegła. Kurwa... jeszcze ona narobi sobie problemów. Położyłam się na mokrej trawie przy okazji plamiąc sobie wszystko razem z włosami. Nie oddam swoich mocy... nawet... tej..

Wróciłam szybko z powrotem i usiadłam obok Soo. - Wybrudzisz się nooo - mruknęłam i ją podniosłam do pozycji siedzącej. Przytuliłam mocno. - Będzie dobrze.

-Już się wybrudziłam. ..-powiedziałam głosem wyzutym z jakichkolwiek emocji. -Mam nadzieje że nie zrobiłaś nic głupiego. ..

- Wiem co robię - powiedziałam czule ją przytulając chcąc jak najlepiej ją pocieszyć. Byłam niestety słaba w tym, dlatego wkładałam w to przytulenie jak najwięcej uczuć.

Wtuliłam się w nią, jakbym była małym, bezbronnym dzieckiem ale dobrze mi tak było. -To chyba karma wiesz.. za wszystko co kiedyś zrobiłam. ..

Prawie zasnęłam, wtulając się w suche futerko tej bździągwy. Pomimo, że byłam wyspana, powieki były jakby cięższe. Ktoś podjebał mi jakieś psychotropy, tabletkę gwałtu? Czułam się coraz bardziej "ciężka".

- Nieprawda - powiedziałam do Soo, zauważyłam stan Nelly, więc przyciągnęłam ją do siebie. Doszło do tego, że obejmowałam obydwie i przykrywałam parasolem.

Przyciągnęłam do siebie Arie, która nie miała nic przeciwko. Walczyłam z opornymi powiekami i samym ciałem. Czułam się rozpływała, a przed oczami zaczęło mi szarzeć tak jak zawsze kiedy wstanę z łóżka. Starałam uważnie ukrywać swój stan przed innymi obecnymi obok mnie.

- Dobranoc - powiedziałam do niej cicho rozbawiona. Dopiero co spała... Zastanowiłam się zaskoczona.

Oderwałam się od Isobel kiedy przytulila jasnowłosą.  -Przepraszam... -powiedziałam odgarniając włosy. -Chce do domu..-powiedziałam opierając czoło o kolana, przyciągniete do klatki piersiowej.

Słuchałam o tym jak dziewczyny gadają o problemach i dalej leżałam na mokrej trawie. Ponownie obróciłam się twarzą do ziemi, a deszcz zupełnie zmoczył całe moje włosy. Po co im parasol? Deszcz jest świetny. Nikogo nie rozpuści.

-Chris. .. Nie śpij. .-powiedziałam I położyłam się na plecach dziewczyny, twarzą do ziemi.

- Nie za wygodnie ci? - zaśmiałam się i lekko podniosłam głowę.

- Kanapka! - zawołałam i położyłam się na Soo. - Śmiało Nelly! Ty też!

-A wiesz że nie do końca. ...-powiedziałam pluskając dłonią w zalanej trawie. -Polatałabym. .., Albo co. ..Aigoo Isobel!

- Nie - zaśmiałam się - To boli ... Stop, wbijacie mnie w ziemię. Lubię wąchać trawę, ale bez przesady.

-To nie ja! To Isobel! -krzyknelam śmiejąc się w końcu. Śmichy chichy. .. a Carl ma przejebane. -Isobel! Złaź głuptasie!

- Phi - westchnęłam i zsunęłam się na ziemię obok, usiadłam. - Szkoda, była kromka, wędlina, ja jako ser, a przydałby się jeszcze pomidor.

-Jeśli już mówimy o jedzeniu... Głodna jestem..-powiedziałam schodząc z Chris i siadając na trawie.-Wyglądamy jak byśmy były po jakiejś bitwie...Błotnej....

- Może chodźmy do Wielkiej Sali coś zjeść? - zapytałam z uśmiechem.

-Tak! -powiedziałam. -Tylko nie chce mi się wstać. ..-dodałam ale po chwili podniosłam się jednak.-Idziemy?

- Oczywiście. Później mi oddasz parasolkę - powiedziałam do Nelly z uśmiechem. - No to... Lepiej jak pobiegniemy!
Pobiegłam w stronę szkoły.
NP: Wielka Sala

-Isobel ja nie biegam. ...-powiedziałam ale dziewczyna juz zniknęła z mojego pola widzenia. Ehh.... ruszyłam za nią.

Next : -WS

Przyszłam na błonia. Usiadłam na trawie i wyciągnęłam szkicownik. Zastanawiałam się co narysować uderzając końcem ołówka o dolną wargę.

Przyszłam na błonia, zauważyłam Sam. Podeszłam i usiadłam obok. - Hej, nad czym tak myślisz? - zapytałam, w kieszeni miałam jeszcze fiolkę z wywarem z zielarstwa.