Jezioro Hogwartu

— Ale za cos juz wolno. — odparlam i znow go uderzyłam.
— Zboczeniec, pedofil i nimfoman.

- Ej - warknąłem i złapałem ją za nadgarstek.
- Uważaj skarbie, na słowa, bo pedofil i nimfoman jeszcze może dojść - zaśmiałem się.

— Nie mow do mnie skarbie. — powiedziałam probujac uwolnić nadgarstek.
— Puszczaj... Cały czas myślisz o jednym... No puść... Bo zacznę krzyczec az ci bębenki popękają.

- No dawaj z chęcią usłyszę jak głośna jesteś, skarbie - mruknąłem, żeby ją jeszcze bardziej zdenerwować.
- Nie myślę cały czas o seksie, tylko wplatam dwuznaczność w moje słowa, jednak to ty je interpretujesz, tak a nie inaczej - odparłem.

— zamknij sie. — warknelam podnoszac sie do siadu.
– Puszczaj. Wracam do zamku. Nie muszę tu z toba siedzieć. — powiedziałam. Uderzyłam go wolna ręka w udo.
— Puść!

- Jak się uspokoisz to Cię puszczę - odparłem.
- Przestań mnie bić, bo drugą rękę też Ci unieruchomię - mruknąłem - wtedy nie będzie za ciekawie - dodałem

— Puszczaj mnie do cholery! Chce wrócić do zamku!— krzyknęłam i kopnelam go w kostkę.
— Puść zboczeńcu!

- Przeginasz - odparłem i złapałem ją za drugi nadgarstek.
Trzymając jej nadgarstki, popchnąłem ją tak, że wylądowała na trawie. Usiadłem na niej okrakiem, a ręce ułożyłem za jej głową.
- Uspokoisz się? - spytałem.

Przestraszyłam sie nie na żarty kiedy na mnie usiadł. Łzy napłynęły mi do oczu ze strachu.
— Puść...— zaskomlałam zaciskajac powieki. — Prosze puść..

- Coś ty taka strachliwa? - spytałem.
- Nie zamierzam ciskać w Ciebie piorunami - odparłem i puściłem jej nadgarstki.
- Czego ty się boisz? - popatrzyłem na nią.

Gdy puścił moje rece, nie ruszyłam sie. Otworzyłam jedynie oczy patrzac na niego w ciszy. Łzy zaczely lecieć mi po skroniach, skapując we włosy.
Z tego co zdążyłam zauważyć, chłopak był z lekka nieobliczalny.

Widząc, że dziewczyna zaczyna płakać, wstałem z niej i odszedłem trochę.
- Przepraszam - odparłam i usiadłem, przy pobliskim drzewie.
Chyba jednak nie powinienem się w ogóle do niej zbliżać. Skoro teraz się mnie bała, to...zresztą nieważne.

Kiedy ze mnie zszedł, najpierw usiadłam a potem wstałam lekko rozkojarzona.
— Księżna. Idziemy. — powiedziałam pociągając nosem. Ściągnęłam gumkę z włosów odrzucając je do tylu.

Nie zamierzałem jej zatrzymywać. Gdy tylko Księżna wstała, zabrałem z jej głowy Alarica.
Słysząc, że dziewczyna dalej pociąga nosem, wyciągnąłem różdżkę i przywołałem paczkę chusteczek, kładąc je na dłoni dziewczyny.

Wystraszyłam sie i machnęłam ręką,dopiero po chwili orientując sie ze to tylko chusteczki i złapałam je w locie z gracja. Wyjęłam jedna i oddałam mu resztę, nie patrzac na niego.

- Weź je, mi nie będą potrzebne - odparłem, ponownie kładąc je na jej ręce.
Zacząłem leniwie drapać kotka za uchem, przez co usłyszałem słodkie i ciche mruczenie mojego pupila.

Bez słowa polozylam je pod jego nogami, kucając na moment po czym sie wyprostowalam. Cmoknelam kota w nos i szybko sie odsunęłam.
— Chodz...— powiedziałam cicho do psa i ruszyłam w stronę zamku.


Next: WS

Chusteczki ponownie przeniosłem tam skąd przyleciały, a ja zsunąłem się po pniu niżej.
Zastanawiałem się czy rzeczywiście coś zrobiłem źle, ale dziewczyna wszystko wyolbrzymiała.

Gdy znaleźliśmy sie nad jeziorem, pociągnęłam chłopaka na pomost gdzie usiadłam, przytulając do siebie jego ubrania i poduszke.
Skrzyzowalam nogi spoglądając na Tylera do góry.

- Skoro tak bardzo kochasz moje ubrania to dam ci koszulkę, której jeszcze nie uprałem - zaśmiałem się, siadając obok niej.
- No i po co Ci te ubrania? -spytałem.

— Bede odprawiać rytuały. — skłamałam starając sie wyglądać na poważna.
— Każda laska ktora cie dotknie od razu umrze.

- Powiem Kate, żeby już mnie nie dotykała - zaśmiałem się.
- Lepiej byś wymyśliła jakiś portal, żebyś mogła do mnie przychodzić - odparłem

— Hmm..— zmrużyłam oczy na poważnie zastanawiając sie nad tym.
— Portal mówisz...— mruknelam patrzac na niego.

- No tak portal - odparłem z uśmiechem.
Położyłem ręką na jej udzie i zacząłem kreślić koła na nim.

— Tak sie chyba nie da. — powiedziałam opierając głowę na jego ramieniu i ściskając poduszke w ramionach.
— Jak bedziesz w Brazyli... Nie myśl za duzo o nas. — poprosiłam.

Zamknąłem oczy, a następnie zdjąłem rękę z jej nogi.
- Dlaczego? - spytałem.
- Dlaczego mam nie myśleć? - dodałem niepewnie.

— Bo jak bedziesz za duzo myślał to jeszcze dojrzejesz do wniosku ze jednak mnie nie chcesz i po powrocie powiesz mi ze mam spadać..— mruknelam podnoszac głowę skoro on zabrał rękę.

- Głupia jesteś - odparłem i nachyliłem się by pocałować ją w usta.
- Chyba lepiej bym o nas myślał i wiedział jak mam z Tobą dobrze, niż zrobić skok w bok, a potem żałować, czyż nie? - spytałem, ponownie kładąc dłoń na jej udzie.

— No je...— zaczelam nim mnie pocałował.
— Jestem...— dokończyłam cicho.
— Niby tak... Ale...Nie chciałbys tego skoku w bok?— zapytałam powoli przenosząc na niego spojrzenie.

- Rian, Rian, Rian - pokręciłem głową, a następnie popchnąłem ją lekko, tak by położyła się na pomostku.
- A potrzebny mi skoro mam Ciebie? - spytałem, całując ją w usta, a nastepnie zjeżdżając niżej pocałunkami.
Zostawiałem na jej skórze czerwone ślady, omijając wrażliwą szczęść jej szyi.

— Tyler, Tyler, Tyler...— westchnęłam. Spojrzałam na niego gdy popchnął mnie na deski pomostu.
— No nie wiem...— mruknelam w jego usta gdy mnie pocałował.
— Po prostu... Nie jestes kims kto przywykł do... Do bycia z jedna.. Nie chce... Chce..— jeknelam podczas gdy pieścił moja szyje.
— To znaczy.. Nie chce żebyś musiał sie zmieniać albo rezygnować z czegoś...

- Z niczego nie rezygnuje odparłem i podniosłem jej sweterek do góry.
Ponownie zacząłem całować i zasysać jej skórę. Schodząc powoli w dół swoimi pocałunkami.

— Juz to zrobiłeś... Nie powiem ze mi sie to nie podoba... Bo jak o tym pomyśle to czuje sie tak jakbym była kims wyjątkowym.— przyznałam.
Na sekundę wstrzymałam oddech i zwilżyłam językiem wargi czujac jego gorące usta na swojej skórze.
— Ciezko mi sie teraz mysli wiesz...— powiedziałam zamykajac oczy.

- Chyba teraz nie potrzebujesz myśleć - odparłem, patrząc na niarz dołu.
Zjechałem pocałunkami aż do jej pępka, w który włożyłem jezyk, a nastepnie przejechałem nim po jego okolicach.

Otworzyłam oczy by spojrzeć na chłopaka.
– Moze... — sapnelam. Krótko spięłam mięśnie brzucha, zaraz je rozluźniając.

- Jak wolisz skarbie - mruknąłem i pocałowałem ją nad jeansami.
Opuściłem jej sweterek, a następnie złożyłem krótki pocałunek na jej ustach i wyprostowałem się.

Otworzyłam usta gapiąc sie na niego gdy opuścił sweter i cmoknal mnie w usta, prostując sie jakby nigdy nic.
Podniosłam sie do siadu, ponownie krzyżując nogi i dmuchnelam w rozgrzane czoło, patrzac w inna stronę.

- To chyba stanie się moim hobby - odparłem, patrząc na nią.
- Chociaż nie ja już mam swoje hobby - dodałem.

Ja ci dam hobby gowniarzu.. Czekaj no... Wroc z tej cholernej Brazyli... Bede ciezko nad sobą pracować zeby osiągnąć zamierzony efekt. Zobaczysz... Bedziesz błagał jeszcze..
— Jakie?— mruknelam nie patrzac na niego.

- Doprowadzać Cię do stanu, w którym pod wpływem emocji, jęczysz moje imię - odparłem patrząc na nią.

— W sensie do tych udawanych orgazmów?— zapytałam złośliwie, patrzac na niego przez ramie.
— Bywa całkiem zabawnie...

- Dokładnie o tym mó... - zatrzymałem sie w połowie zdania. Zamurowało mnie.
- Tak do nich - odparłem - aż dziwne, że chcesz powtarzać - dodałem.

— Bardzo. Zawsze chciałam zostac aktorka. — mruknelam. Odwrocilam sie do niego lekko.
— Wiesz ze kłamie?— zapytałam na wszelki wypadek. Cholera wie w co wierzy a w co nie.

- Tak - odparłem z uśmiechem.
- Akurat co do tego jestem pewien, że nie udajesz - mruknąłem.
- W inne rzeczy bym uwierzył, ale nie w to - stwierdziłem.

Skrzywiłam sie.
— Jestes brzydki!— fuknelam znow sie od niego odwracając i zdejmując sweterek by zamienić go na wciągana bluzę z kapturem ktora zwinelam z jego szafy.