Jezioro Hogwartu

- W to tez nie uwierzę - zaśmiałem się.
Gdy sciągnęła sweterek, zahaczyłem o zapięcie stanika palcami, przez co się odpiął. Jednak dziewczyna zdążyła już nałożyć na siebie moją bluzę.

— Tyler!— krzyknęłam oburzona ale i lekko rozbawiona.
— Zaczepny jestes..— powiedziałam podnoszac tył bluzy. — Zapinaj.

- Jedyne co umiem to zdejmować - odparłem i położyłem się na pomoście, odwracając głowę w jej stronę.
- Ogólnie z Ciebie nauczyłem się wszystko ściągać, ale już zakładać nie -mruknąłem.

Westchnęłam tylko i wsunelam dłonie do srodka bluzy, zdejmując biustonosz.
Wyciagnelam go dołem i rzuciłam w stronę Tylera, obciagajac bluzę.
— Masz.

- Mówiłem, że ja to zrobię, ty mogłaś go zapiąć - odparłem, machając stanikiem na palcu.
- I co przez ten miesiąc będziesz chodziła w moich ciuchach? - spytałem, wskazując na bluzę.

— Tak. — powiedziałam szczerze.
— Bede chociaz z nimi spała. — odparlam. — Nie moge? Chcesz zebym je oddała prawda?

- Możesz Rian, jeżeli Cię to tak bardzo cieszy - mruknąłem.
-Mogę sobie kupić jeszcze raz takie - zaśmiałem się.

— Nie chodzi o to ze cieszy.— powiedziałam pochylając sie do przodu i opierając łokcie o kolana. Zaczelam skubać jeden z rękawów pod którym schowana była moja ręka.
— Po prostu... teraz.. jak cie nie było przy mnie... Strasznie żałowałam ze nie mam czegoś twojego... Cos do czego mogłabym sie przytulić... Co miałoby twoj zapach..

- W takim razie oddam Ci wszystkie bluzy, byś brudna nie chodziła - odparłem.
- 30 koszulek i 20 bluz Ci starczy? - spytałem, dalej leżąc.

Odwrocilam sie do niego.
— To wcale nie jest zabawne...— mruknelam i przysunelam sie do niego, siadając po turecku przy jego boku.
— Kocham Cie dupku.

- Wiem Rian - odparłem i pocałowałem ją w czoło - pamiętaj, że jesteś moja - dodałem.
- Wcale nie miało być zabawne, mogę Ci nawet zostawić perfumy jak chcesz - dodałem.

— To moze...— zaczelam kładąc sie na pomoście bokiem, bym mogła położyć głowę na jego brzuchu.
— Wyślij to wszystko na to spotkanie z rodzinka... A ty zostań tutaj?

- Mam wysłać im ciuchy i żel? - spytałem z uśmiechem.
- Raczej szybko się ogarną że to nie ja - zaśmiałem się.

— Zostań tu ze mna.— powiedziałam wpatrując sie w niego.
— Prosze. — dodałam.

- Zostałbym gdybym tylko mógł - odparłem.
- Myślisz, że wolę spotkanie z rodzinką niż wyjście z Tobą? - spytałem.

— Chyba nie..— odparlam głaszcząc go kciukiem po brzuchu.
— Wymysl cos... Nie chce żebyś wyjeżdżał... Co mam zrobic żebyś nie wyjeżdżał?

- Nic nie zrobisz skarbie - odparłem, gładząc ją po policzku.
- Może po moim powrocie, będziesz mogła liczyć na porządny seks - zaśmiałem się.

— Na pewno...— powiedziałam sarkastycznie.
— Mozesz sie ze mna nie kochać przez kolejny miesiąc ale zostań.

Westchnąłem ciężko.
- Nic nie mogę zmienić, ale jeżeli nie chcesz bym tam jechał to ten miesiąc mogę zostać, ale przez kolejne już mnie nie zobaczysz - odparłem.

— Co?— zapytałam podnoszac sie na łokciu.
— Dlaczego?— dodałam czujac jak serce zaczyna mi szybciej walić. Zrobiło mi sie goraco mimo z nad jeziora wiał chłodny wiaterek. Zaczelam lekko panikować.

- Dlatego, że już tak robiłem i wiem co zrobią. Nie pojechałem na to spotkanie i najpierw miesiąc musiałem zostać w domu, a potem przenosili mnie do innej szkoły - odparłem, wzruszając ramionami.
- Akurat wtedy miałem to gdzieś i jak już przestał mi się podobać seks z dziewczynami z danej szkoły, robiłem coś na przekór rodzinie, a oni mnie przenosili - mruknąłem.

Nic nie odpowiedziałam. Miałam lekko ściśnięcie gardło. Polozylam sie na nim z powrotem, tym razem na plecach i wbiłam wzrok w niebo. Wsunelam dłonie do kieszeni bluzy, czujac sie lekko dziwnie.

- Przepraszam Rian, nie powinienem był tego mówić - odparłem.
- Po prostu często zapomniam od jakiej relacji my zaczynaliśmy - odparłem spokojnie.

— Przeciez nic takiego nie powiedziałeś. — odparlam cicho.
Zamilklam na chwile po czym dodałam.
— Powiedz mi prawdę. Tak szczerze. Nie wyjeżdzasz dlatego zeby uciec bo ci sie znudziłam ale nie chcesz mnie zranić prawda?

- Nie skarbie - mruknąłem.
- Poczekaj sekundę, a coś ci pokaże - dodałem i gwizdnąłem mocno, uprzednio przyciskając swoje dłonie do uszu Rian.

Wystraszyłam sie kiedy nagle zakrył mi uszy. Mimowolnie sie spięłam zamykajac oczy i czekająca to co chce mi pokazać. Nie zebym sie bała...

Po chwili przyleciała sowa z zapieczętowanym listem i usiadła obok nas, wręczając mi list od rodziny.
Bez zastanowienia podałem go dziewczynie, a następnie zacząłem głaskać Shadow.

Podniosłam sie do siadu patrzac na chłopaka a następnie na list i z powrotem.
— Co to jest? Dlaczego mi to dajesz?

Podniosłem się do siadu tak jak ona i objąłem ją ramionami.
- List, który dostałem, żebyś zobaczyła że Cię nie okłamuję - odparłem, patrząc na nią.
- Chcę żebyś mi ufała wiec daję Ci go do przeczytania - mruknąłem, całując kawałem odsłoniętej szyi Ślizgonki.

Patrzyłam na chłopaka lekko osłupiała, po chwili przenosząc wzrok na list. Chciałam go otworzyć ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Podniosłam wzrok na Tylera gapiąc sie na niego. Kilka razy otworzyłam i zamknęłam usta.

- Po prostu przeczytaj - odparłem i zabrałem jej list z dłoni.
Rozeinąłem list, a następnie wetknąłem go w ręce dziewczyny.
- Nie ma tam opisanego mojego życia seksualnego - zaśmiałem się.

Spojrzałam ponownie na list i zaczelam go czytac.
Juz w połowie przestałam skupiać sie na tym co czytam, rozplakujac sie w ciszy. Dłonie zaczely mi lekko drżeć.

Nie rozumiałem jej reakcji, ale od razu zabrałem go z jej rąk i oddałem sowie, która natychmiast wzbiła się w powietrze, zostawiając nas samych.
- Co się stało? - spytałem, podnosząc jej twarz do góry.

Spojrzałam na niego po czym wpiłam sie w jego wargi gwałtownie.
— Kocham cie. Kocham cie. Kocham cie. — powiedziałam biorac jego twarz w dłonie.
— Zalezy ci na mnie...

Byłem lekko zaskoczony jej słowami oraz czynami. Nie rozumiałem co takiego przeczytała, że tak zaczęła się zachowywać.
- Szybko to odkryłaś - zaśmiałem się.
- Co Cię wzięło do tych przemyśleń? - spytałem, wpatrując się w jej oczy.

— To... Co powiedziałeś.. — zaczelam i znow go pocałowałam.
— Zebym to przeczytała... Zebym nie myslala ze mnie oklamujesz i zebym ci ufała... Ufam. Ufam nad zycie. Przysięgam. — powiedziałam znow wpijajac sie e jego wargi.
— Ufam.

- To jest dla mnie najważniejsze - odparłem, oddając jej pocałunki.
- A skoro już po raz kolejny pytasz o to samo...to wolę Ci pokazać - mruknąłem.

— Przepraszam... przepraszam. — powiedziałam szybko głaszcząc go po policzkach.
— Przepraszam..— powtorzylam wpijajac sie w jego usta.
Przedłużyłam pocałunek po chwili sie odsuwając.
— Po prostu... Ciezko mi uwierzyć w to ze mnie chcesz..

- Nie masz za co skarbie - mruknąłem, kładąc się ponownie na deski pomostku.
- Rian, a dlaczego miałbym Cię nie chcieć? - spytałem.
- Dajesz mi wszystko to co chcę - odparłem.
- Mógłbym Ci podać mnóstwo sytuacji tj. Gdy ściągnąłem Ci majtki w Wielkiej Sali, bo byłem zazdrosny, a ty mi pozwoliłaś na to...albo po naszej klotnir, gdy stwierdziłem, że będę przychodził tylko się z Tobą pieprzyć - dodałem.

— I dlaczego nie przychodziłes?— zapytałam kładąc sie na jego brzuchu, twarzą w jego stronę.
— Ja po prostu cie kocham. To jest jednocześnie naszym przekleństwem ale i szczęściem dla mnie.

- Bo nie umiałem tego zrobić. Co miałem wejść, zacząć Cię rozbierać, pieprzyć się z Tobą, a następnie ubrać się i wyjść? - spytałem, patrząc na nią.
- Wtedy zdałem sobie sprawę, że będzie Cię to bolało, ale nieznienawidzisz mnie - odparłem.
- To jest dla Ciebie przekleństwem. Mogłaś naprawdę lepiej wybrać - mruknąłem.

— Tak. Tak miałeś zrobic. — powiedziałam.
— Ty musisz mnie bardzo lubić. I to od dłuższego czasu. Inaczej nie obchodziłoby cie to czy bedzie mnie bolało czy nie. — dodałam.
— Nie. Nie mogłam. Nie ma lepszego.

- No widzisz, a noe umiałem - mruknąłem.
Popatrzyłem na nią z powątpiewaniem. Czy ona wiedziała o czym mówi? Raczej nie.
- Mogłaś, a nawet powinnaś - odparłem.

— Boś dupa...— mruknelam.
— Znowu do tego wracamy...Czy Ty naprawde chcesz zebym odeszła?— zapytałam poważnie.

Gdybyś się zakochała w innym i mi o rym powiedziała, to najpierw bym gościa sprawdził, a potem Cię mu oddał - mruknąłem.
- Ale nie chcę byś dochodziła - dodałem.