Jezioro Hogwartu

- Co racja to racja - odparłem.
- W takim razie będzie gorzej, chyba że każde z nas będzie się starało pokazać, że wcale nie chce seksu - mruknąłem.
- Idziemy wziąć gorącą kąpiel? - spytałem, z łobuzerskim uśmiechem.
- Czy powtórka? - mruknąłem, zagryzając wargę.

— Bedziesz chciał pokazać ze nie chcesz seksu?— zapytałam. — Ja nie zamierzam ukrywać tego ze cie pragnę. — dodałam.
— A od kiedy jedno wyklucza drugie?— zapytałam poruszając brwią.

- Oczywiście, że nie będę - mruknąłem.
- Mam jedną prośbę. Jak już wrócę to nie czekaj na peronie, bo źle to się skończy, nie dla nas, ale dla innych pasażerów - odparłem spokojnie, głaszcząc ją po policzku.
- Nie wyklucza - powiedziałem z uśmiechem.
Myślała tak samo jak ja. Dokładnie to samo.
- Czyli co kąpiel i seks? - spytałem, unosząc brwi.
- Czy jeszcze tu zostajemy? - popatrzyłem na nią.

— Okej. Nie bede czekać na peronie.— powiedzialam z uśmiechem. — Zaczekam w sali wejściowej. — dodałam.
– A co? Kręci cie seks przy trytonach, kałamarnicy i kocie?— zapytałam.

- O matko, nie wiem co lepsze - mruknąłem z równie szerokim uśmiechem co u dziewczyny.
- Rian, kręci mnie seks z Tobą, nie ważne gdzie i przy kim. Ważne, że jesteś moja i myślisz tylko o mnie, ale chyba masz rację, czas z zmienić miejsce, chociaż chyba teraz przeżyłem swój najkrótszy czas oczekiwania na zajebisty ogmrgazm - odparłem.

— Nie ma za co. – powiedziałam w skrocie, pochylając sie i całując go krótko w usta.
— Jesli chcemy sie przenieść to niestety musimy sie ubrać skarbie... a zeby to zrobic musisz ze mnie wyjsć... — zamruczalam.
— Co nie jest zbyt miłym aspektem tego.

Westchnęłam, gdy tylko powiedziała o tym, że muszę z niej wyjść.
- A tak idealnie do mnie pasujesz - jęknąłem, wychodząc z niej i wstając.
Wyciągnąłem do niej dłoń, by ją podnieść.
- Nie miły aspekt dla mnie - odparłem.

— I vice versa. — powiedziałam wstając.
— Masz tak idealne ciało ze az dziw ze jestes prawdziwy. — powiedziałam przelatując po nim wzrokiem.
— Nie zebym była jakimś perwersyjnym świrem... ale moglibyśmy to zrobic w jakimś dziwniejszy miejscu.

- Rian, no proszę Cię, spójrz na siebie. Jesteś idealna pod każdym względem. A twoje ciało...brak słów. Twoje reakcje jeszcze lepsze - odparłem.
- Jestem za. Podaj miejsce, a nawet dziś to tam zrobimy - mruknąłem.
- Rian, cholernie Cię pragnę mam nadzieję, że wiesz, bo... - urwałem patrząc w dół - ja się zastanawiam czy kiedyś nie będzie stawał na twój widok - powiedziałem, ubierając bokserki i spodnie.

— Mowilam ci kiedys... Gdzie. — powiedziałam patrzac na niego błyszczącymi oczami.
— Gabinet dyrki...— dodałam przygryzajac wargę.
Zastanowiłam sie chwile po jego słowach.
— Mysle ze zawsze bedzie... No chyba ze zmienia ci sie preferencje...

- W sumie, to mogłoby być zajebiste uczucie tyle, że nie obawiasz się, że jak dyrka wejdzie i nas zobaczy to wywali nas ze szkoły? - spytałem, sznurukąc buty.
- Raczej nie możliwe bym zmienił - mruknąłem i zabrałem jej rzeczy z podłogi.
Położyłem pod jej nogi majtki, bh następnie je na nią naciągnąć.
- To nie bedzie Ci potrzebne - mruknąłem - wskazując na biustonosz, który przełożyłem sobie ramieniu.

— Tak... Troche. Dlatego pewnie jeszcze tego tam nie zrobiliśmy...— mruknelam.
Oparłam sie dłonią o jego ramie gdy zakładał mi majtki.
– Majtki tez nie sa mi potrzebne. — powiedziałam biorac od niego koszulke ktora szybko założyłam.

- Masz rację - odparłem i nakryłem ją kocem, widząc, że wszystko już mam, ponownie ukucnąłem i ściągnąłem jej majtki.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś moja - mruknąłem z uśmiechem.

— No...— zaczelam i parsknelam śmiechem kiedy zdjął mi majtki.
— Skoro juz były to mogły zostac..— zasmialam sie.
— Mówisz tak jakbym była niewiadomo jaka...— przewróciłam oczami.
— Głupek...

- Jesteś niezdecydowana - mruknąłem i ponownie załozyłem jej dolną bieliznę.
- Oj no nie jestem głupi, ani razu nie kiblowałem - zaśmiałem się.
- Jesteś wyjątkowa Rian i zawsze byłaś i będziesz - dodałem, obejmując ją w talii.

— Widze ze moje majtki sprawiły ci wiele problemów. — zasmialam sie gdy znow mi je założył.
— Tak sądzisz?— zapytałam patrzac mu w oczy i kładąc dlon na jego policzku. Otworzyłam usta ale szybko je zamknęłam rezygnując z zadania pytania "Wiec dlaczego nie mozesz mnie pokochać?". To by wszystko zepsuło.

- Aż za dużo - zaśmiałem się.
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się od razu.
- Oczywiście, że tak.
Widząc pytanie w jej oczach, zacząłem patrzeć uważniej w jej oczy, a następnie się odsunąłem na małą odległość.
- Bo nie umiem kochać - odparłem.

Slyszac jego odpowiedz na moje nieme pytanie, postanowiłam udawac ze nie wiem o co chodzi.
— Nie oczekuje tego przeciez. — powiedziałam z uśmiechem.
— Pamiętasz? Chodzi tylko o majątek..

- Ale tego chcesz - odparłem, przyciągając ją do siebie.
- Ten majątek to nawet teraz Ci oddam - mruknąłem idąc w stronę Hogwartu.

— Nie. Nie chce. Miłosne swiergotanie nie jest w moim stylu. — powiedziałam.
— Nie weźmiesz mnie na rece?— zapytałam trzepocząc rzęsami.

- A masz nóżki? - spytałem, patrząc na nią kątem oka.
- Leżeli tak bardzo chcesz to chodź - odparłem, rozkładając ręce.
- Z chęcią Cię ponoszę - dodałem.

— Mam nóżki...— powiedziałam wysuwając dolna wargę.
— Jak nie chcesz to nie...— mruknelam udając obrażona i opatuliłam sie bardziej kocem, idąc w stronę zamku.

- Przecież mówię, że z chęcią Cię ponoszę - mruknąłem z uśmiechem idąc za nią.
- Nie obrażaj się no - mruknąłem do jej ucha.

— Bede. — powiedziałam nadal udając. Odwrocilam głowę w druga stronę prychajac.
— Nie gadam z toba.

- A jęczeć będziesz? - spytałem, oplatając ją w talii i zaczynając robić malinki na całej szyi.
Niektóre miejsca lizałem, inne ssałem,a pozostałe podgryzałem.

— Nie... Ja ide... ide spac..— powiedziałam zamykajac oczy gdy zaczął całować moja szyje.
Dosłownie nogi sie pode mna ugięły i gdyby nie to ze trzymał mnie w talii, znalazłabym sie juz na ziemii.

- Spać na pewno nie pojdziesz, nie teraz - mruknąłem, przywierając do niej całym ciałem.
- Oj zaraz zaczniesz jęczeć - dodałem z uśmiechem i odwróciłem w swoją stronę, by następnie podnieść za uda.

— Pójdę. — powiedziałam pewna siebie.
— O tak... Na pewno. Chciałbys. — dodałam gdy podniosl mnie za uda. Objęłam go nogami w pasie, patrzac w jego oczy.
— Przepraszam ze tak często mowie ci ze cie kocham. — powiedziałam cicho.

- Nie masz za co skarbie - odparłem - mów to ile tylko chcesz - dodałem z uśmiechem, kierując się do wejścia.
- Nie przeszkadza mi to - mruknęłam.

— Wiesz ze mozesz mi powiedziec prawdę?— zapytałam wpatrując sie w niego.
— Nie mowie ze przestane całkowicie bo... Chce ci to mowic. Tak dawno nie mowilam tego na głos a teraz mam komu...

- Nie kłamię - odparłem.
- Naprawdę mi to nie przeszkadza - zaśmiałem się i pocałowałem ją krótko w usta.
- Skoro chcesz to mów tak - odparłem z uśmiechem.

— Dobrze. — powiedziałam uśmiechając sie lekko.
— Wiec kocham cie. — wyznałam. — I żałuje ze nie spotkałam cie kilka lat wcześniej.

- Też tego żałuję, chyba najbardziej - odparłem, gładząc ją po włosach.
- Byłoby wtedy cudownie - mruknąłem.

— Teraz tez nie jest zle...— powiedziałam całując go krótko w usta.
— Ważne ze w koncu cie mam..

- Ale wtedy byłoby inaczej - mruknąłem cicho - kompletnie inaczej - dodałem.
- Ale teraz mam Cię całą dla siebie, a wcześniej może bym nie miał - odparłem.

Wtedy miałabym szanse na twoje uczucie...pomyslałam ale nie powiedziałam tego.
— Dlaczego tak sądzisz?

- Bo moje zachowanie byłoby inne - mruknąłem - raczej nie zmieniłbym się zbytnio w takich sytuacjach jak ta - uśmiechnąłem się i zrobiłem jej kolejną malinkę.

— No nie wiem...— powiedziałam.
Steknelam krótko gdy znow zassal sie na mojej skórze.
— Doprowadzasz mnie do szaleństwa... wiesz o tym..

- Teraz wiem - odparłem, dmuchając zimnym powietrzem na bordowy znak na jej szyi.
- I będę to robił częściej - dodałem.

— Mam nadzieje...— powiedziałam wypuszczając powietrze z ust.
— Czyli moge z toba jechac?

- Aż tak Ci zależy byś lądowała ze mną w łóżku dzień w dzień? - spytałem z uśmiechem.
- Bym przyjeżdżał tylko na noc,a rano by już mnie nie było? - zadałem kolejne pytanie.
W sumie sam chciałem ją zabrać ze sobą, tyle że rzeczy się zmieniły, a ja nie chciałem jej niepokoić.

— Tak. — powiedziałam szczerze. — Żebyś przyjeżdżał na noc, jadł ze mna kolacje, brał kąpiel i kładł sie do lozka. Nie chodzi tylko o seks. Żebyś spał ze mna. — powiedziałam.

- Gdybym mógł bym Cię wziął i spędzał z Tobą każdą chwilę - mruknąłem.
- Od czasu, gdy zaproponowałem Ci wyjazd ze mnar, sporo się zmieniło, zostały podjęte inne decyzje. - odparłem.

— To znaczy?— zapytałam marszcząc brew.
— Nikt nie musi wiedziec ze tam bede. Brazylia jest duża.

- Bardzo możliwe, że będziemy tylko na jeden dzień w Brazylii - wyjaśniłem.
- A potem zabiarają nas chyba do rodzinnej posiadłości, do której można się dostać tylko przez kominek - mruknąłem.
- Daj mi się Tobą nacieszyć, zanim pojadę tam i będę wyglądał jak 7 nieszczęść.