Dormitorium Chłopców 1

Potrząsnęlam głową na jego słowa.
- Nie. Już nie. - odparłam. Widząc jego uśmiech, uśmiech którego myślałam że już nigdy nie zobacze. Wpatrywałam się w w niego, oddychając głęboko.

Popatrzyłem na nią i jeszcze szerzej się uśmiechnąłem.
- No ja mam nadzieję - mruknąłem, gładząc ją po policzku.
- Dobrze, że dziś nie jest 1 kwietnia - dodałem.

— A co jest 1 kwietnia?— zapytałam w tej samej chwili sie orientując.
— A... Matko... Chyba dostałabym jakiejs schizy...— powiedziałam odchylając sie lekko.
— Teraz juz nie bede musiała byc taka zazdrosna...

- Nadal będziesz - odparłem.
- Ale mam nadzieję, że nie bardziej - dodałem, opadając na łóżko.
- Widzisz umiem spełniać marzenia - zaśmiałem się.

— Fakt. — odparlam. — Bardziej... Raczej nie. Szczerze mowiac... To mam w planach udawac ze nic nie widze i schować to troche w sobie choćbym miała wybuchnąć. — powiedziałam opadając na lozko i przekręcając głowę w jego stronę.
— Umiesz Alfo. Umiesz. — dodałam uśmiechając sie.

- Lepiej, żebyś nie trzymała tego w sobie, skarbie. Bo w końcu wybuchniesz i nie wiadomo czym - mruknąłem, przekręcając się tak by patrzeć na dziewczynę...teraz już moją dziewczynę.
- Wiedziałem, że to kwestia czasu, aż to przyznasz - odparłem z uśmiechem.

— To mnie pozbierasz i zamkniesz w słoiku. — wyszczerzylam sie.
Uniosłam rękę i pogłaskałam go po policzku.
— To jest cos co jest najbardziej oczywiste na świecie. Nie poznałam nikogo kto bardziej emanowałby... Seksem i taka... Wladczoscia... Nie robiąc nic. Po prostu będąc.

- Nie chcę Cię mieć w słoiku - mruknąłem.
Słysząc jej kolejne słowa, uśmiechnąłem się i przeczesałem palcami włosy.
- No oczywiście, że wcześniej nie poznałaś. Blagam tylko ja jestem taki zajebisty - odparłem.

Uniosłam rozbawiona brew.
— W koncu dotarło do ciebie ze nie jestes dupkiem i serio tak myślisz czy zartujesz?— zapytałam przygryzajac lekko wargę.

- Skarbie...Mogę być zajebistym dupkiem - odparłem z szerokim uśmiechem.
- Dupkiem, przy którym każdej miękną kolana - dodałem.

Przewróciłam oczami ale uśmiechnelam sie lekko mając nadzieje ze w koncu zacznie wierzyć ile znaczy.
— A.. Nie wystarczy ci ze jednej miękną?— zapytałam chrzakajac i wodzac palcem po wzorze na narzucie, nie podnoszac wzroku na chłopaka.

- Zależy kim jest ta jedna - mruknąłem.
- Bo jeżeli to Ślizgonka, która jest moją dziewczyną, to owszem. Wystarczy - odparłem, patrząc na jej twarz.

Podniosłam wzrok i mimowolnie wyszczerzylam sie ale pojebana. "Moją dziewczyną". Nazwał mnie swoja dziewczyna...
Zachichotalam zasłaniając oczy dłonią i przechylając sie do przodu by położyć sie na brzuchu na materacu i schować twarz.

- I co ja mam z Tobą zrobić? - spytałem sam siebie, wiedząc, że dziewczyna mi nie odpowie.
Chyba na ten czas zaprzestanę tak o niej mówić, bo widać, że głupawka jej teraz odwala.

Odsłonilam nieco oczy i spojrzałam na niego.
— Na twoim miejscu skorzystałabym z tego ze grzecznie leżę i przytuliłabym sie. — odparlam.
— W Twoim zyciu obecnie moze byc tylko ta slizgonka. Jesli mówimy o tej jednej ktora dochodzi na sam twoj widok, którą pieprzysz nawet wzrokiem, ktora mysli o tobie przez cały dzien... To ciagle mówimy o tej jednej, należącej do ciebie Slizgonce. — odparlam podkładając sobie rękę pod głowę.

- Jesteś pewna, że nadal mówimy o jednej Ślizgonce? - spytałem z uśmiechem.
- Bo właśnie opisałaś chyba połowę Ślizgonek - dodałem, obserwując jej ruchy.

— Pieprzysz inne Slizgonki wzrokiem?— zapytałam unoszac brew i głowę, ktora podparłam ręka.
Zmrużyłam oczy gapiąc sie na niego.
— Dobra. To ktora ci sie spodobała? Załatwię ci ja.

- Nie wiem czy to robię - mruknąłem.
- Dopiero niedawno się dowiedziałem, że w ogóle to robię - odparłem.
- No wiesz taka jedna. Już kilkadziesiąt razy wylądowała w moim łóżku - dodałem.

— Killadziesiat?— zapytałam. — Z tym to moze sie zgodzę... Ale ze w twoim lozku...? W ogole.. w jakimkolwiek lozku?— wyszczerzylam sie.

- Dobra masz rację, nie zawsze to było łóżko - odparłem.
- Ale ogólnie to wiele razy się z nią pieprzyłem i zawsze dochodziliśmy w tym samym czasie - mruknąłem, unosząc brew.

— Czyli... Mówisz ze całkiem dobra jest w lozku?— zapytałam.
— Ale pewnie straszna z niej krowa...

- Dobra, to zdecydowanie za mało - odparłem - już nawet nie wspomnę, że do niedawna była dziewicą - mruknąłem.
- Gruba nie jest, więc żadna z niej krowa, alw uparta to na pewno.

— Dziewica?! Niemożliwe...— odparlam udając zszokowana.
— Gruba moze nie... Ale brzydka i pyskata to na pewno. — powiedziałam lekko sie uśmiechając.

- Też w to nie wierzyłem dopóki nie sprawdziłem - powiedziałem.
- Oj brzydka to zdecydowanie nie, ale pyskata...mo cóż czasem jej się zdarza - mruknąłem.

— I co jak sprawdziłeś? Byłeś bardzo zły?— zapytałam przygryzajac wargę.
— Myślisz ze powinna przestać pyskować o byc bardziej... Grzeczna?

- Normalnie. Zakończyłem jej dziewictwo - odparłem.
- Nie, nie byłem zły. Tylko zszokowany - dodałem.
- Bo dziewczyna o rok młodsza ode mnie, nie dość że emanowała seksapilem, to każdy facet chciał ją mieć, a nadal była dziewicą - odparłem.
- Nie wiem, to już zależy od niej - mruknąłem - Ja lubię jak jest niegrzeczna w łóżku.

— Prawie dwa. — odparlam uświadamiając go przy okazji.
— Ona z kolei woli jak ty podejmujesz decyzje. Ale bez względu na decyzje, w lozku bedzie taka jak chcesz.

- Nie, nie, nie - powtórzyłem.
- Tylko rok. Przecież nie pieprzyłem się z nieletnią - mruknąłem - Nie żartuj nawet - dodałem, poważnie.
- Wiem, że woli być uległą, więc tym lepiej dla mnie - odparłem.

— Pieprzyłeś. — powiedziałam szczerząc sie.
— Według.. Hmm prawa w Korei... tak to nazwe. Miałam wtedy 18 lat. A nawet 18 i pół. U nas po urodzeniu jakby ma sie juz rok... to dziwne i zawiłe nie bede tłumaczyć. Ale praktycznie 18 lat tutaj skończyłam... Czekaj... Juz wiem. W dniu kiedy wróciliśmy do szkoły. Ja z Londynu a ty z Brazyli. Wtedy według prawa, waszego rocznica skończyłam 18. — powiedziałam.

- Trafię przez Ciebie do piekła - jęknąłem, zasłaniając twarz dłońmi.
- I tak to jest gdy bierzesz się za młodsze - sapnąłem.
- Przecież to nadal podchodzi pod pedofilię...Czegoś jeszcze nie wiem ciekawego o waszym prawie w Korei, co może mnie jeszcze bardziej pogrążyć? - spytałem, nadal zasłaniając twarz.

— Razem trafimy. — zasmialam sie.
— Nie... chyba nie.. Tyler?— mruknelam patrzac na niego.
— To.. Cos zmienia?— zapytałam czujac jak moje serce gwałtownie przyspiesza ze strachu.

- Tak, dużo zmienia - mruknąłem i popatrzyłem na nią.
- Przez Ciebie czuję się jak pedofil - odparłem - Ale poza tym o jakie zmiany Ci chodzi? - spytałem, przekręcając się na bok.

— Przepraszam...— mruknelam czujac sie naprawde głupio. Mogłam mu tego nie mowic.
— O żadnych... Tylko sie upewniam...— odparlam.

- Ej Rian, żartowałem - mruknąłem, obejmując ją w talii i przyciągając do siebie.
- Nic to nie zmieni, rozumiesz? Nic - dodałem, patrząc jej w oczy.
- Tylko nie wyskakuj mi, że tak naprawdę masz teraz 17 lat - odparłem.

Przytaknelam głowa na jego słowa.
— Co? Nie... Tyler... Właśnie ci powiedziałam ze skończyłam 18 lat cztery dni temu...

- W jakimś innym prawie możesz mieć 17 lat, skarbie, więc ja już nic nie wiem - odparłem spokojnie.
- Rian nie denerwuj się - dodałem z szerokim uśmiechem.

— Nie nie... To jest odwrotnie. To tak nie działa. Fakt ze do pewnych rzeczy moge nie mieć prawa na przykład do grania w kasynie w USA ale to ze względu na limity... Nieważne... Chodzi o to ze teraz prawnie mam 18 lat. A Korei jakby 19... Rozumiesz? Wiec teraz jestem faktycznie młodsza o rok od ciebie. Przynajmniej do twoich następnych urodzin. — wyjaśniłam.
— Nie denerwuje sie... Przeciez...

- Czyli nici z wypadu do Las Vegas - zaśmiałem się, patrząc na dziewczynę.
- Rocznikowo jesteś ode mnie 2 lata młodsza - mruknąłem.
- Ale denerwowałaś - dodałem.

— Ciebie tez nie wpuszcza do kasyna. — powiedziałam pokazując mu jezyk.
— Nieprawda... Jestem oaza spokoju

- A niby dlaczego? - spytałem, patrząc jej w oczy.
- Poza tym mój urok osobisty wszystko załatwi - odparłem, szeroko się uśmiechając.
- Ty i oaza spokoju? Taaaa jasne, a ty wcale mnie nie podniecasz - burknąłem

— Bo tam wstęp jest od 21 lat. — odparlam.
— Nie... Kochanie nie urok. Cycki. — dodałam szczerząc sie.
— No tak... Jestem spokojna... Zawsze.

- W Korei mam prawie 21 lat - odparłem.
- Błagam Cię, jeżeli przyjmować będzie laska, to mam wejście od tak - mruknąłem.
- Nie, nie jesteś - powiedziałem sarkastycznie.

— Po pierwsze... W Korei to masz prawie 20 lat.. A po drugie... Myślałam ze jestes Norwegiem...— mruknelam.
— Błagam cie... Wejścia pilnują faceci którzy maja dwa metry wzrostu i półtora w barach..— przewróciłam oczami.
— A ty masz małego...

- Według prawa w Korei mam już 20, bo według obowiązującego tu mam 19 - mruknąłem.
- Przy wejściach stoją faceci, ale wpuszcza babka - odparłem z uśmiechem.
- Już się przekonałaś wielokrotnie, że nie - dodałem, szczerząc się.

— I tak cie nie wpuści. Bo tak sie do ciebie przykleje ze nie wpuści. — uprzedziłam.
— Wielokrotnie... Zeby to chociaz przyjemne było...— burknelam. — I z czego sie cieszysz ty..— warknelam ale nie mogłam juz powstrzymac uśmiechu. Polozylam dlon na jego biodrze i przysunelam sie blizej niego.