Dormitorium Chłopców 1

— No... Właściwie to nie moge. — odparlam lekko sie spinając.
— To dobrze. Powinieneś sie cieszyć ze tak cie kochają. I nawet traktują jak dziecko. Moi dziadkowie jak juz na siebie "wpadamy" na rodzinnych zjazdach, nawet sie do mnie nie odzywają. Zazwyczaj muszę siadać przy stole jak najdalej od nich. Wiec zazwyczaj siedze daleko od rodziny... Albo siedze tam gdzie powinnam według kolejności.. Ale wtedy sie nasłuchuje zawsze na swoj temat.. — powiedziałam wzdychając lekko.
— No... Cokolwiek...Cukier.

- Nie chcesz nie mów - mruknąłem.
- Dziwne macie zwyczaje w Korei. U nas jest, o ile się zdarzy jakieś święto, normalnie. W sensie siadamy jak chcemy, gadamy z kim chcemy i to raczej młodsi obgadują starszych, ale to też rzadko się zdarza, bo wiemy jakie będą konsekwencje - odparłem.
- Chodzi co o słodycze tak? Słabo Ci? - spytałem.

—Chce ci mowic wszystko...— westchnęłam.
— Nie nie... Nie chodzi o kulturowe zwyczaje podczas świat... Tylko podczas takich... Nie wiem... No takich zlotów rodzinnych? Wiesz cos jak sabat. — zasmialam sie.
— Dziadkowie zawsze chłodno mnie traktowali. Oczywiscie ci od strony ojca. Ci od strony matki w ogole sie do nas nie odzywają. — wyjaśniłam.
— Kwestia zasiadania i tak dalej jest ważna podczas narad i tak dalej. To dosyc stary i pojebany ród. — powiedziałam.
— Jeszcze nie...— burknelam podnoszac sie i podchodząc do drzwi które otworzyłam. Chwile poznie wlecialo przez nie spore pudło które wyładowało na lozku. Zamknęłam drzwi stopa i wróciłam na lozko otwierając je. W srodku były rożnego rodzaju słodycze z całego świata. Nawet te najdziwniejsze.
Chwyciłam jedna czekoladkę ze słonym karmelem i wsadziłam ja do ust. Rozpakowałam kolejna i podsunelam chłopakowi pod nos.
— Spróbuj.

- A jak traktują twoje rodzeństwo? - spytałem od razu, gdy powiedziała, jak traktują ją dziadkowie.
Zaśmiałem się widząc radość na twarzy dziewczyny, gdy pudło ze ssłodyczami wyleciał do środka.
- Nie chcę, ale widać Tobie się przydadzą - mruknąłem.
- Wiesz, myślałem że Damon jest dzieckiem, ale widząc Ciebie chyba się pomyliłem - dodałem.

– Moje rodzeństwo... No cóż... Pomijając prezenty... Pochwały i odczuwalna milosc.. To normalnie....— burknelam.
Zmrużyłam oczy i wepchnelam mu czekoladkę do ust.
— Ja jem to ty tez. — wyjaśniłam.
— I podoba ci sie to dziecko. Bez względu na to jak to brzmi.

- Czyli jest o wiele lepiej traktowane niż ty, tak? - spytałem, aby się upewnić.
Zaskoczony jej gestem, zacząłem powoli przeżuwać czekoladke.
- Teraz powinienem Ci ją wepchnąc do buzi - bruknąłem.
- Bardzo źle to brzmi - mruknąłem.

— No... Tak. — przyznałam lekko sie czerwieniac. Nigdy nie chciałam przyznawać tego głośno.
— Mozesz mi wpychać do buzi co tylko chcesz...— powiedziałam odgryzając zelkowemu misiowi tyłek.
— Nie bardzo.. W sumie... Ja nawet wyglądam jak dziecko...

- Sory, ale chyba masz bardziej pojebaną rodzinę ode mnie - mruknąłem.
- A to brzmiało jeszcze gorzej - odparłem.
- Z twarzy może - zaśmiałem się, wstając z łóżka.
- Idę się kąpać bo zasnę zaraz - dodałem z uśmiechem.

— Nigdy nie mowilam ze jest normalna. — powiedziałam wzruszając ramieniem.
— Ej.. Nieprawda. Dobrze wiem ze ci sie podobało...— burknelam.
— Dzięki temu bede wiecznie młoda. — dodałam.
— Idz idz. Zanudziłam cie troche. Poczekam tu...

- Nie chodzi o to, że znudziłaś, ale po prostu po tym że nie przespałem nocy, jakoś tak mam - mruknąłem, wstając z łóżka.
Zabrałem z szafy standardowo dresy, gdzie od razu wszystko z siebie ściągnąłem i wszedłem do kabiny, odkręcając ciepła wodę.

Nie spodobało mi sie to ze nie spał. Powinien troche dbać o sen.
Gdy poszedł sie kapać, wezwałam z dormitorium narzute z godłem Slytherina i rozlozylam ja na lozku, kładąc na niej zolte i czarne poduszki.
Zmieniłam kolor baldachimu na zielony po czym polozylam pudło ze słodyczami na kanapie i usiadłam obok, układając rzeczy do spania które rowniez wezwałam, na kolanach.

Gdy już się umyłem całe ciało, zacząłem myć włosy, co jednak nie trwało zbyt długo.
Zakręciłem wodę i wyszedłem spod prysznica, wycierając się recznikiem.
Włozyłem na siebie tylko dresy i wtarłen dokładniej włosy z których skapywały krople wody.
Gdy otworzyłem łazienkę, zdziwiłem się wystrojem pokoju.
- Co ty robisz? - spytałem, patrząc na Ślizgonkę.

— Ale że co? Siedze. — odparlam lustrując go wzrokiem i wzdychając lekko.
— To jednak mam zostac czy nie...— zapytałam lekko zdezorientowana.

- Dlaczego ten pokój wygląda jak twoje dormitorium, a nie moje? - spytałem.
- Masz zostać, a dlaczego niby nie? - powiedział, zamykając za sobą drzwi łazienki.

— Nie wyglada... To tylko narzuta i kolor baldachimu... Zieleń jest ciemniejsza i chyba milsza..— mruknelam.
— No... Nie wiem... — dodałam i zerknęłam na niego.
Odwrocilam wzrok i przewróciłam baldachimowi odpowiedni kolor i podeszlam ściągając zielono-srebrną narzute. Odesłałam ja do mojego dormitorium po czym wrocilam na kanape.
— Juz.

Westchnąłem głośno i podszedłem do niej, a następnie uklęknąłem.
- Nie mówiłem, że mi się nie podoba - mruknąłem, patrząc jej w oczy.
- I znów źle się zrozumieliśmy - odparłem.

— Twoje słowa mówiły same za siebie. — zasmialam sie.
— Przeciez to tylko kolorki. Nic sie nie stało. — odparlam głaszcząc go po policzku.

- Byłem po prostu zdziwony - mruknąłem, patrząc jej w oczy.
- Ale podobało mi się z twoimi kolorami - dodałem.

— Oj tam. — machnęłam ręka i cmoknelam go w usta, przedłużając lekko pocałunek.
— Ide sie myć. Smierdze Londynem. — odparlam gdy sie odsunęłam. Podniosłam sie z kanapy i pocałowałam chłopaka we włosy zaraz znikając za drzwiami łazienki.

Gdy mnie pocałowała, oddałem natychmiast pocałunek.
Kiedy zniknęła za drzwiami, natychmiast się obudziłem i położyłem się na kanapie.
- Rian, masz coś do spania czy Ci dać?! - krzyknąłem.

— Mam!— odkrzyknelam z łazienki, kładąc ubrania obok umywalki.
Weszłam pod prysznic i wzięłam szybką gorącą kąpiel.
Wyszłam spod prysznica, owinięta w ręcznik po czym stanęłam przed umywalka, lekko susząc włosy drugim ręcznikiem.

Słysząc jej odpowiedź, ułożyłem się wygodniej na kanapie.
Czekając aż wyjdzie z łazienki.

Gdy włosy przestały ociekac woda, zaczelam sie ubierać. Założyłam jedynie lekkie, koronkowe figi w kolorze śliwkowym i duża, biała koszulke z szarym kotem ktory nadzwyczaj przypominał Magnusa..
Gdy skoczyłam, zabrałam sukienkę, buty oraz biustonosz i wyszłam z łazienki, rzucając je na kanape.

Gdy drzwi się otworzyły, popatrzyłem na dziewczynę i zacząłem się śmiać.
- Nadal będę twierdzić, że jesteś dzieckiem - mruknąłem, praktycznie dławiąc się ze śmiechu.

Zmarszczyłam brwi i zrobiłam dziubek z ust.
— Odwołaj to. — powiedziałam wpatrując sie w niego.
— Bo sie posikasz ze smiechu.

- Nie zamierzam - odparłem.
- Powiedziałem prawdę...musisz się z tym pogodzić, że jesteś dzieckiem - dodałem.

Zacisnelam lekko usta po czym ściągnęłam koszulke, zostając w samych figach.
— Nadal wyglądam jak dziecko?— zapytałam unoszac brew.

Widząc, że ściąga koszulkę odwróciłem wzrok.
- Tak nadal - mruknąłem, patrząc w sufit.
- Nie bądź dzieckiem i załóż koszulkę - odparłem.

— Zmuś mnie. – odparlam. Skoro jestem dzieckiem to bede sie tak zachowywać.
Rzuciłam koszulke na niego, przenosząc ciężar ciała na jedna noge i opierając dlon na biodrze.

- Rian, proszę ubierz to - mruknąłem, podnosząc do góry jej koszulkę.
- Zrozum, że teraz będziesz dzieckiem - odparłem z uśmiechem.

— Skoro jestem dzieckiem to musisz mnie sam ubrać. — powiedziałam i dorzuciłam majtki.
— Tylko szybciej bo mi zimno...— dodałam mrugając powiekami.

Wstałem i podszedłem do dziewczyny, trzymając jej ciuchy w dłoni.
- Rian nie mam silnej woli w tej kwestii, więc ubierz się w tej chwili - mruknąłem i przyciągnąłem ją bliżej siebie, by zasłonić jej ciało przed swoim wzrokiem.

— Sam mnie ubierz. — odparlam odchylając sie lekko by na niego spojrzeć kiedy mnie do siebie przyciągnął. Przylgnęłam do jego półnagiego ciała, przyglądając mu sie z lekkim rozbawieniem i zaciekawieniem.
— Nie masz gorączki?— zapytałam uśmiechając sie niewinnie.
— Jak sam wiesz mam czule piersi a gdy dotknęły twojego nagiego torsu... Ocierając sie o niego...Stwardniałymi sutkami...— zaczelam mowic zmysłowym głosem po chwili juz wracając do normalnego tonu.
— Jestes dosyc ciepły..

Gdy tylko przyciągnąłem ją do siebie, poczułem że to zły pomysł, bardzo zły.
- Rian, proszę - odparłem i naciągnąłem na jej głowę koszulkę.

— "Rian Prosze"— przedrzeźniłam go po czym wsunelam rece w rękawy i zabrałam od niego majtki, je tez zakładając. Odsunęłam sie od niego i poszłam do lozka, kladajac sie na jego środku na plecach i opatulając kołdra.

- A na co ty liczyłaś? - spytałem, wskakując na łóżko i spychając ją na bok.
- Urocze z Ciebie dziecko - mruknąłem.

— Na to ze mnie ubierzesz. — powiedziałam zapierając sie na lozku.
— No i gdzie sie pchasz...— burknelam.
— A z ciebie czuły pedofil. — odparlam szczerząc sie do niego.

- Nie jestem czuły skarbie - mruknąłem.
- Pcham się tam gdzie moje miejsce dodałem z uśmiechem.
- Zdejmę z Ciebie tą koszulę nocy - szepnąłem.

— Aha... Czuły to nie ale ze pedofil to nie zaprzeczyłeś...— parsknelam śmiechem.
— Twoje miejsce jest na podłodze. — pokazałam mu jezyk, probujac zepchnąć go tyłkiem z lozka.

- Bo ty byłaś nieletnia, podczas pierwszego razu - mruknąłem.
Gdy zaczęła się pchać, zamachnąłem się i klepnąłem ją w tyłek, tak że odgłos rozniósł się po całym pokoju.

— Byłam letnia!— odpowiedziałam.
Zapiszczałam i spojrzałam na niego oburzona kiedy dostałam w tyłek.
— Aua to boli!— powiedziałam odsuwając sie i pocierając swoj tyłek dłonią ktory piekł niemiłosiernie.

- Miałaś 17 lat - przypomniałem jej.
- Miało boleć - mruknąłem, patrząc na nią.
- Chcesz mogę powtórzyć - odparłem.

— W Korei 18. — burknelam.
— Pocałuj mnie w dupe. — powiedziałam pokazując mu kulturalnie środkowy palec i odsuwając sie na sama krawedz lozka.

- W Korei -mruknąłem.
- Wolałbym co innego zrobić - zaśmiałem się.
- Ten palec to wiesz, gdzie możesz wsadzić...

— Tobie w dupe. Bo wiem ze lubisz. — powiedziałam i odwrocilam sie do niego tyłem.
— Jak chcesz to rób cos innego byleby nie dotyczyło mnie