Dormitorium Chłopców 1

— Co?— zapytałam znow przestajac go głaskać.
— Tyler... A... To niczego nie zmienia...

- No - jęknąłem - nie przestawaj - westchnąłem
- Mimo, że ci tak stracha napędziłem i tak mnie lubisz - zaśmiałem się, wtulając się w jej brzuch
- Zdejmiesz tą sukienkę? - spytałem wtulony w jej brzuch

— A...— powiedziałam. Nie chodziło o to ze zrozumiał ze go kocham... To było normalne "wiem ze mnie kochasz"... z jednej strony poczułam ulgę ale z drugiej... wręcz preciwnie...
Zaczelam go ponownie głaskać.
— Dlaczego miałabym ją zdejmować? Nie mam nic pod spodem

- Tym bardziej - uśmiechnąłem się i wstałem na kolana - Lepiej poczuje twoje ciepło - westchnąłem i usiadłem na jej nogach okrakiem

— Przeciez czujesz je bardzo dobrze. Leżysz na moich udach i głaszcze cie po glowce...— powiedziałam patrzac jak się podnosi.
— Co robisz?— zapytałam patrzac na niego lekko do góry.

- Siadam na tobie okrakiem - zaśmiałem się
- Myślisz, że gdybym nie wszedł wtedy na boisko, spotkalibyśmy się? - spytałem, patrząc jej w oczy

Uniosłam dlon do jego policzka i polozylam ja na nim, głaszcząc go kciukiem.
— Za jakis czas pewnie tak. Na lekcji raczej nie.. Bo jestem młodsza od ciebie, moze w Wielkiej Sali? Albo na wieży astronomicznej o ile tam chodzisz. A jesli nie to w Zakazanym..

- Chyba w Zakazanym - westchnąłem i wtuliłem się w jej dłoń - Czuje się przy tobie jak potulny baranek - zaśmiałem się

— Bo jestes potulnym barankiem... Ale widocznie przy mnie pozwalasz sobie zrzucić maske i pelerynkę dupka któremu chodzi jedynie o ruchanie..

- Ale potulny baranek pragnie seksu właśnie z tobą - zaśmiałem się i tym razem usiadłem obok niej.
- Mówiłem że szybko się nudzę - jęknąłem

— Cieszy mnie to...— powiedziałam szczerze.
Spojrzałam na niego gdy usiadł obok.
— Hmm... Oprócz latania na miotle... Ćwiczysz cos?— zapytałam.

- W domu mam siłownie, więc nie tylko na miotle latam, gdybym czegoś innego nie robił nie miałbym tych mięśni - powiedziałem, unosząc koszulkę - Uwierz mi nie robią się same - zaśmiałem się opuszczając bluzkę
- A ty coś ćwiczysz?

Spojrzałam na jego brzuszek, szczerząc się jak pojebana.
— No... Kiedys... Trenowałam balet... ale krótko... No bo tam... Teraz jedynie aerial joga... Czyli latająca joga. — odparlam.
— Zdejmij koszulke...— poprosiłam robiąc urocza mine.

- Po co? - spytałem - Widziałaś moje mięśnie nie raz - zaśmiałem się
- Będę coś z tego miał? - spytałem, chwytając za krawędź bluzki

— Dla mnie...— powiedziałam wysuwając dolna wargę.
— Nie... Tylko moja zadowolona buźkę...

- Okej - odparłem i szybkim ruchem zdjąłem koszulkę - Lepiej? - spytałem

— O wiele. — powiedziałam całując go w nagie ramie. — Byłam pewna ze się nie zgodzisz...— dodałam popychając go na plecy i siadając na jego biodrach okrakiem. Polozylam się na jego torsie zadowolona.
— Milusio

- Dlaczego miałbym się nie zgodzić? - spytałem - Nadal jest twój tydzień
- Ależ ty gwałtowna - zachichotałem
- Czy ty mi sugerujesz, że jestem gruby? - zapytałem, głaszcząc ją po plecach

– Bo... Myślałam ze zrobiłeś to dlatego ze poprosiłam... A nie ze względu na Tydzień...— mruknelam.
— Milusio nie znaczy ze jestes gruby... Milusio w sensie mogłabym tak na tobie leżeć do konca swojego zycia... Jestes ciepły... Czuje to nawet przez materiał sukienki... Fakt ze nie mam bielizny jeszcze bardziej umila mi obecna chwile...

- Bo zrobiłem... Dopiero teraz się ogarnąłem, że on nadal trwa - powiedziałem
- No a widzisz, gdybyś zdjęła sukienkę jeszcze bardziej byś to poczuła - odparłem
- Zaśniesz mi tak? - spytałem

— Chcesz zebym zdjęła sukienkę?— zapytałam patrzac na niego.
— Nie. Jak bede chciała isc spac jednak to pojde na kanape

- Tak - odparłem, cały czas głaszcząc ją po plecach
- To oboje pójdziemy - zaśmiałem się

— Na kanape?— zdziwiłam się, podnoszac do siadu i zdejmując sukienkę przez głowę.
– Nie zmieścimy się...— powiedziałam i szybko do niego przylgnęłam gdy odrzuciłam sukienkę na bok.

- Boże, nie myślałem, że to zrobisz - westchnąłem
- Nie na takich miejscach się dwoje ludzi zmieści - zaśmiałem się
- Zerżnąłbym cię - westchnąłem i położyłem dłonie na jej tyłku - Dobra nieważne, nie słyszałeś

— No przeciez chciałeś... Wiec czemu nie miałabym tego robic? Nie po to pytałam. — odparlam.
— Zerznalbys... Jeszcze troche. — powiedziałam. — ponad 6 dni..— dodałam.
— Moge ci cos wyznać? Strasznie podobało mi się kiedy za którymś razem powiedziałeś "kochać się". To było takie łagodne. Nie zeby jakiekolwiek inne określenie mi przeszkadzało, co to to nie

- W takim razie, chce się z tobą dziś kochać, nie koniecznie teraz, ale dziś - odparłem - Chcę poczuć że jesteś moja, a nie nikogo innego

— Jestem Twoja... Wystarczy tylko ze mi troche zaufasz.. Ja nie zdradzam... Bo wiem jak to jest... — odparlam całując go w piers.
Przygryzlam wargę na moment. Robiło mi się sennie ale jednocześnie nie odmówiłabym zabawy..
— Skoro ja jestem naga... To nie fair ze ty jestes ubrany...

- Jest fair dziecinko - zaśmiałem się - nie sądzę by łatwiej ci się spało, gdy czujesz jak coś twardego na ciebie napiera - odparłem
- Poza tym jesteś obrócona tak, że widzę twoje pośladki, które idealnie pasują do moich dłoni - mówiąc to ułożyłem dłonie na jej pośladkach

— Bo teraz nie czuje...— mruknelam po czym chrząknęłam.
Zaczelam go gładzić po torsie, co jakis czas przejeżdżając po nim długimi paznokciami.
Uniosłam głowę.
— Jesli.. Kiedykolwiek w czasie naszej relacji prześpisz się z innymi... Powiesz mi, dobrze? Nie musisz... Ale chciałabym..

- Nie - odparłem - ale jeżeli ty się prześpisz to mi powiesz. Ja tego nie zrobię... Bo cię nie zdradze z inną

Slyszac jego odmowę, Kiwnęlam tylko głowa i oparłam ją na jego piersi, sluchajac bicia jego serca.
— Tyler... Juz ustaliliśmy ze albo ty albo żaden... Ja nie żartowałam. Nie szastam uczuciami na prawo i lewo...

- A ja ci mowie, że mam ciebie i nie potrzebuje innych - westchnąłem - Ja też nie żartuje, pragnę tylko ciebie

— Pragniesz? A co jak zobaczysz mnie podczas pory deszczowej i zwiejesz... Moje włosy zamieniaja się wtedy w afro...— odparlam.
— Skoro juz zaczynamy rozmawiać ze sobą jak ludzie... Jesli bedziesz chciał czegoś innego w lozku... Powiedz mi. Wiem ze raczej nie bedziesz się wahać ale to tak na wszelki...

- Ty teraz tak serio z włosami? - spytałem - Wezmę prostownice i ci je wyprostuje
- To teraz wytłumacz mi, o co ci chodzi z tym czymś innym w łóżku

— No tak...— powiedziałam. — Po kąpieli jakos się przyklepują ale po deszczu albo jak jest wilgotno... No to niefajnie..— mruknelam.
— No... Wiesz... Jakbys miał jakas fantazje...— powiedziałam czerwieniac sie nieświadomie.
— No wiesz...

- W sensie przywiązać cię do łóżka czy chodzi ci bardziej o trójkąt, bo zabawki, typu wibratory nie wchodzą w grę, sam cię zaspokoje o wiele lepiej - zaśmiałem się

— Ja ci dam trojkat...— warknelam.
— Moze bardziej przywiązać do lozka. I chyba ciebie bo mnie to raczej mało prawdopodobieństwo. Pf...— mruknelam.

- Bo nie wiem o co ci chodzi z tym czymś innym w łóżku, do tego twoje rumieńce..., wiec moja głowa pisze scenariusz - odparłem

— O nic... Nieważne. — powiedziałam szybko.
— Naprawde nie mozesz zdjac spodni..?— jeknelam podnoszac wzrok na niego. — I bokserek... O ile masz je na sobie...

- Proszę powiedz - westchnąłem
- Mam bokserski - zaśmiałem się - Mówię, że nie zaśniesz, gdy coś ci się będzie wbijało, ale spodnie, jak chcesz możesz zdjąć

— Juz nic:..— odparlam pewnie.
— Zasnęłabym nawet gdyby to cos... Znajdowało się juz we mnie..— mruknelam chwytając jego różdżkę z szafki i jednym machnięciem pozbywając się jego spodni które wyładowały na drugim koncu pokoju. Dopiero gdy chciała odłożyć różdżkę dotarło do mnie ze zadziałała... Różdżka innego czarodzieja nie powinna zadziałać...

- No powiedz - Westchnąłem
- Chcesz możemy spróbować, gdy już będę w tobie - uniosłem brew. Chciałem się zaśmiać, gdy wzięła moją różdżkę, jednak gdy ona zadziałała wybałuszyłem oczy i uniosłem się na łokciach.
- Dobra jesteś seksowna, masz zajebiste cycki, ale boję się ciebie jak cholera - wreszcie powiedziałem jej to co ukrywałem od dawna

Spojrzałam na niego a następnie na różdżkę ktora odłożyłam drżącą dłonią.
— Nie boj się... Nie masz czego.— powiedziałam.
— Nie zrobie ci krzywdy..— spojrzałam mu w oczy.
— Naprawde się mnie boisz?— zapytałam przełykając ślinę i przy okazji zauważając ze coraz wiecej rzeczy dzieje się z Tylerem... kiedy jestem z nim. Oddaje mu swoja magię... Z jego różdżki korzystam jak ze swojej...

- A jak mam się zachować? - spytałem - Wiem, że mi nic nie zrobisz, ale boje się, boje się cholernie tego jak łatwo rządzisz moją magią - odparłem - Pewnie źle zrobiłem mówiąc ci to

Usiadłam prosto i zeszłam z niego, siadając nakrawedzi lozka, tak ze moje stopy zwisały nad ziemia.
– Nie... Chce żebyś był ze mna szczery. — odparlam.
— To... — zaczelam urywajac gdy przypomniałam sobie o czyms.
— Ty tez mozesz czarować moja różdżka...— powiedziałam wzdychając.
— Jestes czystej krwi?— zapytałam.