Dormitorium Chłopców 1

Weszłam do sypialni zgodnie z zapowiedzią. Niestety Azazel dalej nie był zbyt ubrany. Praktycznie wcale nie był. Nie zdziwiło mnie to jakoś. Pewnie sądził, że moje słowa, iż niebawem chciałabym z nim jeszcze porozmawiać, są tylko czczą pogróżką. Ja nigdy nie rzucam słów na wiatr. To był tego przykład.
- Powiedz mi, czy ty jesteś jakimś zagorzałym nudystą, albo kręci cię ekshibicjonizm?

- Ciężko będzie zapomnieć, co widziałam - powiedziałam szczerze, uśmiechając się lekko. - Ten widok będzie mnie prześladował w koszmarach aż do śmierci! Zresztą, wchodzenie gdziekolwiek to jest zaleta nauczyciela. Szczególnie opiekuna domu.

Usiadłam na łóżku obok niego.
- Kiedy się zjawiłeś w szkole? Nikt nie dał mi żadnej informacji, że już jesteś. W przeciwnym razie powitałabym cię o wiele bardziej oficjalnie. Niestety nie byłam na to przygotowana...

- Ładny zwierzaczek - rzuciłam, patrząc na uroczego pupila. - Uważasz, że jesteś równie uroczy, jak on? Wiesz, chciałabym cię poznać. Lubię wiedzieć wszystko o swoich uczniach i podopiecznych. Szczególnie, że tę wiedzę często mogę wykorzystać w praktyce.

- Więc jaki jesteś? Skoro w negatywnych relacjach jesteś arogancki, to jaki jesteś w pozytywnych? - zapytałam. Ja chyba jednak powinnam dodatkowo nauczać tu psychologii. Ludzie mnie ciekawili. Ich zachowanie było fascynujące. Zostałam jednak nauczycielką eliksirów...

- Mam nadzieję, że tutaj nikogo nie zabijesz. Tutaj nikogo nie zabijamy. Mam nadzieję, że to rozumiesz. Tutaj wolimy się wspólnie napić, albo uprawiać seks na zgodę. Przynajmniej wśród Ślizgonów. Za resztę domów nie odpowiadam. Zasady panujące tutaj... są z jednej strony rygorystyczne, ale z drugiej strony na wiele wam pozwalam.

- Ona akurat jest dosyć specyficzną osobą. Przywykniesz i do niej. Gwarantuję ci to. Teraz jednak powinnam się już chyba zbierać, nie uważasz? Może w końcu się ubierzesz, kiedy już pójdę? - rzuciłam żartobliwie.

Wstałam i spojrzałam na niego. Mój wzrok jakoś automatycznie skierował się do ręcznika, który nagle podniósł się bardziej, niż w początkowym stanie. Przełknęłam ślinę. Cholera. On był moim uczniem, a ja zachowywałam się jak głupia nastolatka, którą nagle zalała fala hormonów. Nie powinno mnie tu być. Może nie powinnam nawet tu przychodzić...

- To ze względu na zasady panujące w szkole krępuje się teraz ponownie obok ciebie usiąść - powiedziałam szczerze. Po chwili zaczęłam zastanawiać się jednak, czy dobrze zrobiłam. Może powinnam po prostu palnąć coś na odczepnego i uciec do swojej sypialni? Wydawało mi się to jednak niewłaściwe w tej sytuacji. Zresztą - co było teraz właściwe? Myślałam o tym, co mogłabym zrobić z nowym, cholernie ładnym uczniem - to było bardziej niż niepoprawne.

- Tylko tak ci się wydaje - mruknęłam cicho i po raz kolejny wlepiłam swój wzrok w ręcznik. Dosłownie wręcz rozbierałam go w swojej wyobraźni. Zdecydowanie nie powinnam tak robić. Powinnam być mądrzejsza. Wycofać się, póki jeszcze jestem w stanie. Patrząc na niego, czułam jednak papkę zamiast mózgu i marzyłam tylko o tym, aby ktoś w końcu mnie porządnie zerżnął. Azazel był w końcu Ślizgonem. Ślizgoni są dobrzy we wszystkim. - Jestem pewna, że znajdziesz milion kandydatek, które chętnie pójdą z tobą do łóżka.

Przewróciłam oczami i pstryknęłam palcami, aby zamknąć pokój na klucz. Jeśli nikt się nie dowie, nikt nie będzie miał problemów. Szczególnie ja ze swoim ogromnym libidem. Ściągnęłam swoją czarną szatę i po chwili stałam tylko w równie czarnej, koronkowej bieliźnie. Niech żyje impulsywność...

Oblizałam usta, wpatrując się w twardego penisa Azazela. Podeszłam do niego, delikatnie kołysząc biodrami. Kiedy znalazłam się zaledwie kilka centymetrów od jego nagiego ciała, sięgnęłam dłonią do zapięcia stanika, który po chwili zdjęłam i rzuciłam koło łóżka chłopaka. Następnie położyłam obie dłonie na klatce piersiowej Azaela i popchnęłam go lekko, sprawiając, że przyjął on pozycję leżącą. Cóż, przynajmniej większa część jego ciała leżała. Chociaż na tą, która stała także nie mogłam narzekać.

Pochyliłam się nad nim, aż moje piersi zetknęły się z jego klatką piersiową.
- Jeśli komuś powiesz o tym, co się tu działo, to obiecuję ci, że nigdy więcej nie będziesz z nikim uprawiał seksu. Wiesz dlaczego? Bo nie będziesz miał czym - wyszeptałam, po czym moje usta spoczęły na jego wargach. Początkowo pocałunek był dosyć delikatny, niczym muśnięcie skrzydeł motyla, ale po chwili pogłębiłam go, dodając do tego elementy francuskiego. Uwielbiałam ten moment.

Przycisnęłam swoje biodra do jego i poruszyłam się lekko, sprawiając, że chłopak definitywnie odczuł to jako coś przyjemnego. Byłam coraz bardziej chętna i mokra. Zastanawiałam się, ile jeszcze potrwa gra wstępna, zanim będę chciała mieć go w sobie na tyle, że nie odpuszczę, póki nie będę dochodziła raz za razem.
Przeniosłam swoje usta na jego szyję i ugryzłam go lekko, po czym zaczęłam ssać jego małżowinę uszną. Mało osób wiedziało, że ucho jest jedną z największych stref erogennych u ludzi. Praktycznie leżałam na Azazelu i czułam, jak jego penis wbija mi się w podbrzusze. Nie przeszkadzało mi to jednak. Jeszcze nie. Teraz byłam przez to jeszcze bardziej rozpalona.

Czułam, jak powoli wsuwa się we mnie. Byłam na tyle mokra, że praktycznie nie stanowiło to dla niego żadnego problemu. Oparłam swoje dłonie po raz kolejny na jego klatce piersiowej, chociaż marzyłam o tym, aby wpleść je w jego włosy i pociągnąć je mocno podczas orgazmu. Czułam, jak wypełnia mnie od środka, sprawiając, że moje mięśnie rozciągały się wręcz do granic możliwości. Jęknęłam cicho.
- Obiecaj mi, że następnym razem zrobi to jednak całkowicie po mojemu - wyszeptałam, tracąc całkowicie zdolność logicznego myślenia. Kolejny raz? To by już była chyba przesada.

Zaczęłam się na nim poruszać. Początkowo było to delikatne i powolne, czułam, jak ze mnie wychodzi, a później znowu wypełnia kawałek po kawałku. Podniosłam się na nim na tyle, że moje ręce, które były na jego klatce piersiowej, były całkowicie proste i napięte od wysiłku. Patrzyłam na twarz swojego kochanka, na której pojawiał się wyraz czystej rozkoszy. Zamknęłam powieki. Nasz seks stał się o wiele szybszy, bardziej dziki. Nie kontrolowałam już jęków, westchnień i pomruków, które wydawałam. Było mi cholernie dobrze.

Wbiłam lekko paznokcie w jego skórę, ale wiedziałam, że zostaną później na niej małe ranki. Mój oddech był płytki i szybki, a serce pompowało krew w oszałamiającym tempie. Wiedziałam, jak bardzo mokra i napalona byłam, a kwestią najbliższych sekund jest to, kiedy osiągnę swoje spełnienie.

Czułam, jak moje mięśnie coraz bardziej się na nim zaciskały. Wiedziałam, że stoję nad krawędzią, którą zaraz pokonam, albo raczej - w którą zaraz wskoczę. Gdy tylko o tym pomyślałam, całe moje ciało zalała fala niezwykłej przyjemności i rozkoszy. Zadrżałam i wygięłam plecy w łuk, wykrzykując jednocześnie swoje spełnienie. Mimo wszystko dalej się na nim poruszałam, a on dalej wbijał się we mnie.

Jego ciepła sperma zalała moje wnętrze. Kiedy poczułam, że skończyły się fale mojego orgazmu, jak i jego, położyłam głowę na miejscu, gdzie przed chwilą były moje dłonie. Próbowałam unormować oddech, jednak dalej miałam z tym problem.
- To było... niezłe - przyznałam, mając nadzieję, że zaraz będę mogła wziąć gorący prysznic.

- Wiesz, do łazienki pójdę już chyba, jak wrócę do siebie. Jestem pewna, że niebawem ktoś będzie chciał się tu dostać - rzuciłam, po czym przejechałam swoim językiem po rankach od paznokci, które w niego wbijałam. - Jak będziesz miał kiedyś ochotę na dobry seks, to wiesz, gdzie mnie szukać.

- Może kiedyś się przekonasz - odpowiedziałam, po czym z trudem zwlokłam swoje ciało i zmusiłam się do tego, aby o własnych siłach stanąć na nogach. Wyszeptałam kilka słów i po chwili ubrania, które zrzuciłam z siebie kilkanaście minut wcześniej, po raz kolejny znalazły się na mnie. Otworzyłam drzwi i wyszłam z dormitorium, kierując się w stronę własnej sypialni.