Wielka Sala

-Wiesz co kicia? Dokończ sobie zabawę a ja idę do siebie. Zobaczymy się później skarbie.-cmoknęłam Letycje i wyszlam z Wielkiej Sali.

-Um, hej-powiedziałam i spojrzałam na chłopaka-Przyszłam tutaj jedynie napić się soku-wzruszyłam ramionami-Chyba się nie znamy-dodałam patrząc na niego-Jestem Samantha, ale mówi mi po prostu Sam-uśmiechnęłam się lekko.

- Valentine, mów mi Val - podałem jej rękę z lekkim uśmiechem - nie przyszłaś się uchlać? - barman postawił przed nami dwie szklanki z colą, napiłem się łyka.

-Nie jestem pełnoletnia i nie chcę-odparłam i napiłam się coli.

- Mądry wybór - kiwnąłem głową z uznaniem.

-Z którego domu jesteś?-spytałam opierając rękę o policzek.

- Ravenclaw, a Ty? - usiadłem bokiem do baru w stronę Samanthy.

Słysząc odpowiedź chłopaka uśmiechnęłam się-Również Ravenclaw-odparłam.

- Wow, trafiłem na swoją. Dobrze mieć jakieś znajomości po kilkuletnim powrocie - pociągnąłem kilka łyków coli i poprawiłem kołnierz koszuli.

-Powrocie?-uniosłam brew pijąc colę.

- 7 lat w stanach, przedtem dwa lata chodziłem tutaj. W końcu mogłem tu wrócić - westchnąłem.

-Oh-powiedziałam- Dlaczego właściwie ty nie pijesz?-spytałam po dłuższej chwili milczenia.

- Po alkoholu zazwyczaj ludzie zachowują się jak idioci, nie myślą. Nie lubię być taki, dlatego jeśli już coś piję, to mało.

Pokiwałam głową i skończyłam pić colę. Nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć. Poprawiłam swój sweter.

- Czym się interesujesz?

-Rysuję i czytam-powiedziałam patrząc na chłopaka-A ty?

- Czytam, uprawiam sport, podróżuję - zerknąłem na nią. - Jacy są teraz nauczyciele? Gorsi, lepsi?

-Nie są jacyś okropni-wzruszyłam ramionami-Podobno była jakaś akcja z nauczycielką od eliksirów, ale nie za wiele wiem-powiedziałam-Na każdej lekcji jest inaczej, ale nie ma tych lepszych i gorszych nauczycieli. Tak mi się wydaje. Jedyne co mi przeszkadza to, że nauczyciel od zaklęć, mówi głośno-dodałam poprawiając włosy.

- Skoro mówi głośno, to raczej dobrze. O wiele więcej się usłyszy, nie ma mowy o gadaniu na lekcji i tak dalej... - westchnąłem. - Ta od eliksirów to Diana? Już mnie jedna osoba przed nią ostrzegała.

-Mhm, to ona-powiedziałam-Nie za bardzo wiem, o co chodzi. Lekcje, wyglądały zwykle tak, że mieliśmy zrobić eliksir i to tyle-dodałam wzruszając ramionami-Zamiast plotek wolę się uczyć, więc w tej sprawie to nie do mnie-zaśmiałam się patrząc po sali-Strasznie tu drętwo.

- Plotki plotkami, a rozeznanie w sytuacji to co innego - zaśmiałem się lekko i powiodłem za nią wzrokiem. - Zawsze tu tak?

-Ostatnio tutaj tak jest-powiedziałam wzruszając ramionami.

- To już chyba nie są te dobre czasy Hogwartu - oparłem rękę o ladę i dopiłem colę do końca. Wstałem z krzesła i ziewnąłem. - Wybacz, ale jestem zmęczony podróżą. Miło było poznać, strażaku Sam. Idę spać, jak coś, będę w pokoju wspólnym później - uśmiechnąłem się lekko do niej i wyszedłem z Wielkiej Sali.

-No to cześć-mruknęłam patrząc na to jak wychodzi. Po sali wzrokiem zaczęłam szukać Luke'a. Gdzie on się podział?

Po wykapaniu się i przebraniu w zwykłą "małą czarną " oraz buty na wysokim obcasie, weszłam do Wielkiej Sali. Na wierzch miałam narzuconą szatę, w razie czego. Usiadłam przy swoim stole i nałożyłam sobie na talerz spaghetti po czym zaczęłam jeść.

Wszedłem już w szacie do Wielkiej Sali. Z przyzwyczajenia znów usiadłem przy stole, ale zauważyłem Soo. Przesiadłem się do niej. - Hej i smacznego.

-Dziękuję. .-powiedziałam wycierajac usta serwetką. -Co tam?

- A nic w sumie. Nudno trochę - ziewnąłem i się przeciągnąłem. Nalałem sobie soku dyniowego. - Jak tam Nathan?

-A co mnie on obchodzi? -warknęłam. -Ma DZIEWCZYNE. -powiedziałam nalewając sobie wody i biorąc łyka, -Gdzie Ann?

- Wybacz - zacisnąłem na chwilę zęby. - Nie mam pojęcia, nie widziałem jej ostatnio.

-Tobie zawsze..-spojrzałam na niego. -Coś się dzieje?

- Nie. Jedynie to, że nie wiedziałem o tym a zapytałem - westchnąłem i sięgnąłem po kawałek ciasta.

-Nie przejmuj się. To normalne że ludzie i wiążą i... rozwiązują? No przecież ślubów mi nie składał nie?

Objąłem ją jedną ręką pocieszająco. - Znajdziesz kogoś lepszego, spokojnie.

-No jasne... Kolejnego Carla czy chuj wie co...-mruknęłam. -Nie przejmuj się tym..

- Ciiii! - szybko zakryłem jej usta dłonią - nie wymawiaj tego imienia! Ono przynosi nieszczęście, huragany, trzęsienia ziemi, trąby powietrzne!

Popatrzyłam na niego z otwartymi oczami. Pokiwalam głową a kiedy zabrał rękę uniosłam brew. -Az tak?

- Aż tak. W razie czego uciekamy do piwnicy - wziąłem kęs ciasta.

-Pokażesz mi małe kotki? -poruszałam brwiami.

- Żeby jeszcze tam były - ziewnąłem znów.

-Nie wyspałeś się? -zapytałam patrząc na niego zmartwiona. -Czyżby Ann nie dała ci spać? - znów poruszyłam brwiami.

Przyszedłem do Wielkiej Sali. Usiadłem przy stole Ślizgonów i nalałem sobie chyba kawy do kubka. Upiłem łyka. Nie to nie kawa. Herbata. Wziąłem tosty i zacząłem jeść.

Weszłam do Wielkiej Sali po czym usiadłam przy pustym stole Gryfonów i zabrałam się za desery.

- Ann? Aaa, nie, nie miałem akurat zgody, dostała ją Isobel - odpowiedziałem z przekąsem. - Ostatnio się w ogóle nie wysypiam.

-No ale dlaczego? Coś cie gnebi? Dlaczego nic nie mówisz? -zapytałam Aza przez moment zawieszajac wzrok na Collinsie. -Co się dzieje? Tylko nie kłam. .-znów spojrzałam na Aza.