Dormitorium Chłopców 1

— No bo... Batonik no... Długi...— powiedziałam cicho probujac go naprowadzić.
— Wiec mi to udowodnij. — dodałam patrzac mu w oczy.
— Udowodnij mi ze ci na mnie zalezy.

- Te twoje porównania mnie kiedyś zabiją - zaśmiałem się - przecież aż tak długi nie jestem - odparłem.
- A jak mam Ci to udowodnić? - spytałem, patrząc jej w oczy - Tym, że nie pojadę do Brazylii? - dopytałem.

— Ty nie. — odparlam i zachichotalam.
— Nie. Musisz tam jechac i ten temat jest zamknięty. Wole stracić cie na miesiąc niz potem na zawsze. — dodałam.
– Po prostu udowodnij. Skoro ci zalezy

- Rian, powiedz mi tylko jak - mruknąłem, przekręcając się twarzą do niej.
- Powiedz jak mam Ci to udowodnić - odparłem.

Popatrzyłam na niego po czym uśmiechnelam sie szeroko.
— Po prostu mnie przytul. — powiedziałam. Wyglądało na to se chyba troche sie tym stresował. A przeciez nie zamierzałam powiedziec ze ma skakać z wiaduktu czy przepłynąć jezioro.

- Skoro chcesz - zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie, przytulając.
Nie sądziłem, że może być to tak łatwe.
A do przytulenia jej zdążyłem się przyzwyczaić, w sumie było to dość przyjemne uczucie.

— Zawsze chce. Nawet jak nie chce to chce. — odparlam wtulajac sie w jego nagie i rozgrzane ciało.
— Cieszę sie ze moge z toba byc...— powiedziałam cicho.

- Też się cieszę, że mogę z Tobą być, Rian - odparłem, patrząc na nią.
- Powiedz mi, że na nowo się nie nakręcam tylko po prostu jest cholernie gorąco - mruknąłem, całując ją we włosy.

— Że na nowo się nie nakręcam tylko po prostu jest mi cholernie gorąco.— powtorzylam szczerząc sie.
— Jesli chcesz tego uniknąć to lepiej idz sie myj...

- Nie - odparłem, gdy tylko powiedziała bym się umył.
- Kto powiedział, że chcę uniknąć? - spytałem, patrząc na nią.
- I jest gorąco - mruknąłem, wystawiając język.

— Skarbie zaczekaj... Bo zle mnie zrozumiałeś i w większości tak zaczynaja sie nasze kłótnie. — zasmialam sie. — Chodziło mi o to ze jak ci sie... juz nie chce albo nie masz siły to mozesz isc sie juz umyć. I juz.

- Oj to prawda nasze kłótnie w 99% są spowodowane przez nie zrozumienie - odparłem z uśmiechem, patrząc jej w oczy.
- Jeszcze chwilę z Tobą poleżę a potem pójdę się myć - mruknąłem, przejeżdżając dłonią po jej nagim brzuchu.

— No właśnie mowie...— odparlam.
— Dobrze. — przytaknelam i spojrzałam na jego dlon.
— Tyler... Przestan bo za moment nie puszczę cie do łazienki...

- Nie puścisz mnie? A to niby dlaczego? - spytałem, wyciągając się, lecz szybko powróciłem do wcześniejszej pozycji.

— Bo za sekundę zrobie cos co powstrzyma cie od pójścia do łazienki. — odparlam.
— Zdecyduj sie

- Tak, a co takiego? - spytałem, drocząc się z nią.
Naprawdę ciekawiło mnie co tym razem ta przebiegła Ślizgonka wymyśliła.

— Ehh... Dzieciaku...— powiedziałam przysuwajac sie do niego i zsuwając dlon miedzy nami zeby przejechać nia po jego męskości. Zaczelam sie o niego ocierać, całując go klatkę piersiowa na ktorej zostawiałam malinki.

- O nie - jęknąłem, czując jej ruchy.
- Teraz na pewno nigdzie nie idę - zaśmiałem się, przesuwając dłoń aż do jej pośladków, które ścisnąłem.
- Dalej boli? - spytałem.

Spięłam sie gdy ścisnął mnie za pośladek.
— Tak... Boli...— sapnelam. Przełożyłam noge przez jego biodro i zabrałam rękę w zamian zaczynajac ocierać sie podbrzuszem o jego penisa.

- To w sumie do...dobrze - jęknąłem, gdy zaczęła się o mnie ocierać.
Już się podnieciłem i zapewnie nie tylko ja to czułem.
- Nie mogę się przyzwyczaić że tak szybko na Ciebie działam - sapałem.

— Dobrze? Dlaczego dobrze?— zapytałam dalej go całując.
— A ja tak... I bardzo mi sie to podoba. To ze mam nad toba malutka władze...– dodałam z uśmiechem, odsuwając sie na drugi koniec lozka.
— Hm... To moze ja sie wykąpie pierwsza..

- Bo chcę by Cię bolało - odparłem z uśmiechem.
Gdy tylko się ode mnie odsunęła zacisnąłem ręce na poduszcze.
- Dobrze idź - mruknąłem, próbując unormować oddech.

— Pojde... A jak nie wroce?— zapytałam przysuwajac sie do niego na czworaka. Podpierając sie dłońmi o materac, zaczelam całować do po szyi, torsie, brzuchu az w koncu dotarłam do jego nabrzmiałego członka ktorego zaczelam delikatnie całować po całek długości, z satysfakcja słuchając dźwięków jakie wydawał z siebie Tyler.

- Wrócisz...Do mnie wrócisz - odparłem z uśmiechem, patrząc na to jak dziewczyna zaczęła całować mnie najpierw po szyi a następnie po torsie.
Gdy dotarła do podbrzusza cały się spiąłem, jednak najlepszy moment miał dopiero nadejść.
Złapałem pięściami poduszkę pod głową, kiedy zaczęła całować mojego penisa. Nie mogłem się powstrzymać u wygiąłem się w łuk, jęcząc i stękając z przyjemności.

– Podoba ci sie?— zapytałam niewinnie widzac jak sie wygina.
— Jak bardzo ci sie podoba Tyler?— dopytalam całując główkę penisa i lekko sie na niej zasysając.

- Tak! - krzyknąłem w jednej chwili nie mogąc już wstrzymać.
Po chwili opadłem na łóżko, jednak gdy pocałowała główkę mojego członka myślałem, że eksploduje, ponownie wyginając się w łuk.
- Widzisz przecież - odparłem sapiąc.

— mhm...— zamruczalam na moment biorac go całego do ust by następnie wysunąć go z głośnym mlasknieciem po po ponownym zassaniu sie na jego czubku.
— Widze. — dodałam i zsunęłam sie z lozka wraz z żółta narzuta z herbem, ktora zakryłam klatkę piersiowa i resztę ciała z przodu, cofając sie do tylu, bez odrywania wzroku od Puchona.

- Riaaan - jeknąłem przeciągle na jej czynności.
Przyjemność wzięła nade mną górę, gdy wzieła mnie całego do buzi. Byłem w niej i czułem wilgoć jej ust. Poczułem jak w niej lekko drżę.
Jednak gdy się odsunęła poczułem zawód, cholerny zawód. Patrzyłem na nią jak się oddala, a następnie chwyciłem poduszkę i rzuciłem nią w Rian.
- Okropna - mruknąłem, zakrywając się kołdrą i odwracając na brzuch.

Gdy poduszka ktora dostałam, spadła na ziemie, zasmialam sie wesoło.
— Oj no myślałam ze sie pobawimy...— mruknelam lekko rozczarowana. — Myslalam ze to ty tu jestes ten dziki...

- Idź już do tej łazienki - mruknąłem w poduszkę.
- Nie pobawimy się - dodałem, patrząc na nią kątem oka.

— Jestes zły?— zapytałam lekko zmartwiona, podchodząc powoli do lozka. Ukleknelam przy nim, siadając na piętach i przyciskając narzutkę do piersi.
— Naprawde nie chciałam robic ci na złość... Tylko myślałam ze sie podrażnimy...

- No to się ze mną podrażniłaś - odparłem - i nigdy więcej - mruknąłem z uśmiechem, odwracając twarz w bok.
- Idź się umyj, a ja pójdę po Tobie - powiedziałem nadal się uśmiechając.

— Ale nie.. Nie o to mi ch...– zaczelam ale urwałam w pół zdania.
— Okej. — powiedziałam tylko i wstałam z podłogi, odkladajac narzute powoli na lozko i idąc do łazienki cała czerwona na twarzy. Nie chciało mi sie czekać az woda napełni wannę wiec skorzystałam z prysznica, wchodząc do niego i zamykajac kabinę. Odkręciłam bardzo ciepła wodę i zaczelam sie myć starając sie nie myślec o niczym.

Gdy weszła do łazienki, usiadłem normalnie na łóżku, myśląc o jednej rzeczy, a mianowicie, że taka sytuacja powtarza się drugi raz.
Naprawdę gdyby miała zrobić tak za trzecim razem nie wytrzymałbym i kazał dokończyć, a właśnie tego chciałem uniknąć, nie chciałem jej do niczego zmuszać, ale wiem, że będę musiał uważać.

Kąpiel nie trwała długo. W tym czasie wezwałam do łazienki bielizne i koszulke nocna.
Wyszłam z kabiny i wytarłam sie do sucha, następnie ubierając w czyste rzeczy.
Wrocilam do dormitorium kierując sie do okna które zamknęłam i pozostawiłam na lekko uchylonym zeby nie było za zimno. Usiadłam na kanapie, podciągając kolana do piersi i obejmując je ramionami, wbijając w tym czasie wzrok w dywan.

Widząc, że wyszła w nienajlepszym nastroju, tym razem ubrana, zabrałem z podłogi dresy i podszedłem do niej.
- Połóż się na łóżku - mruknąłem, całując ją w policzek i wchodząc do łazienki.

Spojrzałam na niego kiedy pocałował mnie w policzek.
Było mi przykro z powodu mojego zachowania. Ale naprawde nie miałam nic złego w zamiarze. Miałam nadzieje ze jak sie odsunę, to Tyler zrobi te swoja "wkurwioną" mine po czym podejdzie do mnie i nie pozwoli mi przerwać i... I znow wylądujemy w lozku... Jednak cos mi nie wyszło. Jak zwykle zreszta.
Polozylam sie na kanapie na boku, podkładając sobie dlon pod głowę.

Wszedłem pod prysznic i zacząłem się namydlać, gdy już to zrobiłem spłukałem się cały.
Przy okazji, ulżyłem sobie, bo nie chcę nic mówić, ale mój penis nadal stał, naładowany niczym strzelba.
Starałrm się szybko ogarnąć pod prysznicem, by jak najwięcej spędzić czasu z Rian.

W dormitorium zapadła nieprzyjemna cisza. Nieprzyjemna dlatego, ze jeszcze jakis czas temu słychać było tu cudowne dźwięki przyjemności. Bo ale przeciez ktos musiał to zepsuć. Ktos kto zawsze cos psuje. Koncertowa idiotka Rian. Prosimy o brawa.
Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej chciało mi sie płakać. Az w koncu sie rozpłakałam, wycierając co chwila łzy. Naprawde wszystkie sprzeczki i kłótnie były moja wina. Zawsze. Bez względu ma to co mowil.

Wytarłem się dokońca ręcznikiem i założyłem dresy, wychodząc z łazienki.
Widząc jak Rian płacze, zjawiłem sie się w mgnieniu oka.
- Skarbie, co się dzieje? - spytałem, wycierając jej łzy.

Usłyszałam ze drzwi sie otwieraja ale nie zdążyłam zareagować bo przed oczami pojawił mi sie Tyler.
— Nic.— powiedziałam kładąc dłonie na jego nadgarstkach.
— Przepraszam. Nie chciałam tak. Naprawde noe o to mi chodziło. Przepraszam ze taka jestem. Jesli kiedykolwiek znow poczujesz choćby w najmniejszym stopniu ze chcesz sie rozstać to to zrob. Nie zastanawiaj sie. Nie bede juz błagać. Dam ci spokoj. Obiecuje.

- Ah, skarbie - powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją w usta.
- Rian, nie powiem że wszystko było super i czułem się zajebiście, bo nie chcę Cię oszukiwać i okłamywać. Wtedy byłem zawiedziony, ale w sumie rozumiem Cię i nie będę Cię zmuszał do niczego, więc nigdy nie każę Ci tego dokończyć - odparłem spokojnie.
- Tylko mam prośbę. Nie dawaj mi nadzieji na spełnienie w twoich ustach, gdy bie jesteś gotowa i gdy chcesz się podrażnić, bo uwierz mi to coś...innego - dokończyłem, nie chcąc się rozpędzić.

— Nie... Właśnie nie rozumiesz. — powiedziałam podnoszac sie do siadu. — Myślisz ze nie chciałam tego zrobic. Ale chciałam. Mowie poważnie. Tylko potem... zbiłeś mnie troche z tropu...— dodałam.
— Co innego? Nie to chciałeś powiedziec. Mieliśmy byc szczerzy. Ja ci powiedziałam o co mi chodziło. A mogłam machnąć ręka...

- Ja zbiłem Cię z tropu? - spytałem z uśmiechem.
- To nie ja doprowadziłem Cię do skraju, a potem zostawiłem - zaśmiałem się wesoło.
- Ale to jest co innego. Spełnienie moich erotycznych marzeń od chwili, gdy Cię poznałam to co innego - odparłem, podnosząc ją z kanapy i idąc w stronę łóżka z dziewczyną na rękach.

— Erotycznych marzeń?— powtorzylam patrzac na niego.
– Nie powiedziałeś mi o nich. Dlaczego? Dlaczego mi nie ufasz nawet na tyle..— mruknelam cicho.