Biblioteka Hogwartu

- A ja Ci przeszkodzę, bo nie chcę, żebyś wyleciała ze szkoły - zamruczałam z rozbawieniem.

-Tak? -uniosłam brew i włożyłam jej rękę pod bieliznę, masując jej kobiecość. -Mam to gdzieś.

Wyrwał mi się jęk z ust, wzięłam oddech. - Nie chcę Cię stracić - powiedziałam poważnym głosem, patrząc w jej oczy.

-Nie stracisz. -powiedziałam drażniąc palcem jej łechtaczke i patrząc na jej reakcje.

- Mam nadzieję - szepnęłam i zacisnęłam swoje nogi, by unieruchomić jej rękę, po czym wsunęłam swoją rękę pod jej bieliznę, a chwilę po tym palce w nią, tak, by nie przebić jej błony. - To co, diablica Cię rozdziewiczy tu i teraz? - szepnęłam jej do ucha.

-Tak.-powiedziałam próbując ruszyć dłonią. -Zrób to.-powiedziałam szybko, dobrze wiedząc że tego nie zrobi.

- Jak sobie życzysz, skarbie - szepnęłam i wsunęłam głębiej dwa palce, czując jak ją przebijam, uśmiechnęłam się zwycięsko. Drugą ręką złapałam jej pierś i lekko masowałam.

-Letycja! -krzyknęłam w momencie kiedy jej palce wsunely się głębiej. -Co... Jak mogłaś!

Wysunęłam z niej natychmiastowo rękę i spojrzałam zdezorientowana na nią. Zachęcała mnie, chciała tego... Nie rozumiałam teraz jej reakcji.

-Coś ty...-westchnęłam zamykając oczy i wyjmujac rękę z jej majtek. -Dobra. Nieważne. Nie sądziłam że to zrobisz.

- Jestem zdecydowaną osobą, która bierze co chce, jeśli nikogo tym nie krzywdzi. Zachęcałaś mnie, podpuszczałaś i masz - zabrałam rękę z jej piersi, zagryzłam wargę patrząc gdzieś indziej. - Tak się kończy testowanie mnie w takich kwestiach.

-Tak. Bo ty wcale tego nie robiłaś. -powiedziałam zeskakując z jej kolan i idąc między regały żeby znaleźć książkę po którą tu przyszłam.

Nie odpowiedziałam jej, założyłam nogę na nogę, zmieszana tym co się stało i wróciłam do czytania. Nie mogłam się skupić i tak. Niby jej wina, ale...

W końcu znalazłam książkę. Poszłam ja wypożyczyć i wróciłam do dziewczyny. -Chcesz coś ode mnie? Jak nie to idę już

- Czy jednocześnie oznacza to "mam wyjebane na związek"? - zamknęłam książkę i spojrzałam na nią. Jej zachowanie teraz bolało. Widać to było w moich oczach i twarzy.

-Nie. - powiedziałam krótko. -Przynajmniej nie z mojej strony.

- I z mojej też nie. Co za różnica, czy to zrobiłam czy nie, jeśli jesteśmy razem? Doszłoby do tego prędzej czy później - w rozładowaniu nerwów odrzuciłam włosy z szyi i spojrzałam w jej oczy.

-A skąd wiesz ze chciałam żebyś ty to zrobiła? -zapytalam unosząc brew. Oczywiście ze chciałam. Ale zawsze zostaje takie "ale". -Skąd wiesz ze chce być z tobą tak długo?

Zadrżała mi warga. Kolejna rzecz, która mnie zabolała. Wstałam zamykając książkę i biorąc ją pod pachę. Wyszłam z biblioteki.
NP: Wielka Sala

Kurwa. Wyszłam za dziewczyną.
Next: WS

Wszedłem do biblioteki i od razu skierowałem się do jakiegoś regału. Wziąłem jedną książkę z zielarstwa. Usiadłem przy stoliku i otworzyłem książkę, po czym zacząłem czytać.

Po drodze do biblioteki wstąpiłam do dormitorium I zabrałam stamtąd książki. Oddałam je bibliotekarce i poszłam między regały, szukać czegoś nowego.

Znudzona weszłam do biblioteki, kątem oka zauważyłam puchonkę, której wcześniej nie znałam. O Morgano, Isobel, ile Cię ominęło... Westchnęłam w myślach i ukradkiem stanęłam tuż za nią.

-Weźmiemy sobie to... Ou yeah. .-powiedziałam zdejmując książkę z póki i odwracając sie. -Kurwa mać! -krzyknęłam łapiąc się za serce. -Możesz tak nie robić? !

Zaśmiałam się i przycisnęłam ją lekko sobą do regału, podniosłam wzrok do jej oczu. - Czyli jak? - zapytałam patrząc niewinnie.

Uniosłem głowę słysząc czyiś krzyk. Rozejrzałem się. Nikogo nie widziałem. Najwidoczniej mi się wydawało..Powróciłem do lektury.

-Mogę wiedzieć co ty robisz? -zapytałam unosząc brew. -Możesz się odsunąć kretynko?

- Złość urodzie szkodzi - zamruczałam gładząc dłonią jej policzek, odsunęłam się i podałam jej rękę. - Isobel, jesteśmy z tego samego domu.

-Lexy. -powiedziałam przyjmując rękę. -Nie strasz mnie

- Czym ja Cię tu straszę? Może za Tobą po prostu przechodziłam? Miło Cię poznać, nie miałyśmy chyba okazji spotkać się wcześniej.

-No nie... Jakoś. Mało osób tu znam.-uśmiechnęłam się lekko i usiadłam przy jednym z wielu stolików stojących w pomieszczeniu.-Co tam?

- A... W sumie to nic, przeze mnie jedna puchonka boi się spać w dormitorium, pfff - usiadłam przy stoliku. - A tam?

-Serio? -zasmialam sie cicho. -U mnie spoko. Jakoś tam leci

- łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii - odchyliłam głowę do tyłu znudzona. - Od dawna tu jesteś?

-Nie. Od kilku dni. A ty? -zapytałam patrząc na nią. -Wszystko w porządku? Jeśli chcesz.. to mogę sobie iść. . Nie chce przeszkadzać

- Ja jestem od początku roku. Nie, nie idź - uśmiechnęłam się. Jeszcze nie zdążyłam Cię zmacać... - Z kim pogadam jeśli nie z Tobą? - uniosłam brew. - Poza tym, jedyna puchonka, z którą mam większy kontakt, to Chris, której twarz pomazałam markerem kilka minut temu.

-Coo zrobiłaś? ! O matko... ty jesteś niebezpieczna! -powiedziałam śmiejąc się.

- Nie zrobiłabyś tego na moim miejscu? Nazywa mnie Murzynis, tylko dlatego, że nie jestem już ruda tylko brunetka, phi - zaśmiałam się razem z nią.

-A byłaś ruda? Dlaczego zmieniłaś kolor włosów? Nie podobał ci się?

- Lepiej się czuję, gdy wyglądam tak jak teraz - wzruszyłam ramionami.

-A to spoko. Najważniejsze to czuć się dobrze ze swoi wyglądem. Jeśli komus coś nie pasuje to może się walić

- O, dokładnie! Zresztą, ona wymyśliła Murzynis, ja wymyśliłam Jesus CHRISt.

-Aha... Okej.. -powiedziałam uśmiechając się lekko i otwierając książkę.

- Chociaż... Jej nazwisko to Stephens... Wiem! To będzie Stephan! - klasnęłam w dłonie zadowolona ze swojego pomysłu.

Podniosłem się z miejsca i odłożyłem książkę. Z rękoma w kieszeniach lekko zgarbiony wyszedłem z biblioteki.