Dormitorium Chłopców 1

- To moja współlokatorka. - westchnęłam ciężko, zasłaniając nieco dekolt, który się osunął - Jak spędziłeś noc? - zagryzłam wargę.

- Wiem, że młoda jest twoją współlokatorką - mruknąłem
- Którą noc? - spytałem dziewczyny, mój wzrok skierował się na jej jędrne piersi, ale zaraz potem wrociłem do wgapiania się w drzwi.

- Emm... swoją pierwszą tutaj. Dobrze Ci się spało? - zmarszczyłam czoło, czując jak bluzka znowu się osuwa, ale nie chciało mi się jej ponownie podciągać.

- No powiem, że upojnie - mruknąłem, zgodnie z prawdą. I spojrzałem na nią, a następnie w dół na jej piersi. Pamięta,j zachowuj się, nie daj się zwieść, powtarzałem sobie. Wyciagnąłem rękę i sam poprawiłem jej bluzkę, następnie spojrzałem w jej oczy i oblizałem suche wargi.

Zachichotałam cicho, patrząc na jego poczynania. Usiadłam na łożku, by więcej go nie kusić tym i owym. Poprawiłam swoje włosy, odgarniając je do tyłu, by nie przeszkadzały mi na twarzy.
- Biedny... Ale musisz być silny... - parsknęłam śmiechem i dokończyłam - ...żeby aż tak być opanowanym.

- Kurwa, nawet nie wiesz jak - dodałem . Zastanawiałem się, ile jeszcze wytrzymać.
- Na pewno nikt cię nie podmienił ?- spytałem - Stałaś się jakąś taka odważniejsza - dodałem po chwili.

- Bo już Cię znam. - wzruszyłam ramionami - Na tym polega poznawanie ludzi, wiesz? Z czasem zaczynam się robić odważniejsza i pewniejsza siebie, chyba każdy tak ma. Ludzie się na siebie otwierają. - mówiłam powoli i wyraźnie, bawiąc się jednocześnie narzutą, lekko ściskając ją i jeżdżąc po niej palcem.

- Chciałbym być ta narzutą - mruknąłem gardłowo bez zastanowienia. Czy właśnie na tym polega poznawanie ludzi? Na chęci przelecenia drugiego osobnika? Jeżeli tak, to zdecydowanie lubię poznawać ludzi
- Nie znasz mnie tak dobrze, bo wtedy byś nie siedziała tutaj tak spokojnie - mruknąłem i odwróciłem do niej twarz.

Zachichotałam cicho, słysząc jego komentarz. Zasłoniłam swoje usta dłonią, bo czułam, że zaraz po prostu parsknę śmiechem.
- Nie siedziałabym tutaj tak spokojnie? - powtórzyłam, patrząc na niego lekko zdezorientowanym wzrokiem.

- Dokładnie to przed chwilą powiedziałem - stwierdziłem. Już się lekko opanowywałem, ale nie byłem pewny czy jeśli puszcze prześcieradło nie rzucę się na nią. Chciałem stąd wyjść, by być pewny, że nic jej nie zrobię, cały czas miałem przed oczami moment, gdy przejąłem prowadzenie i pocałowałem ją, a ta następnie zamieniła się w mroczna wersje siebie. Usiadłem na łóżku i przysunąłem się bliżej krańca łóżka spuszczając z niego nogi.

- Coś nie tak? - chwyciłam za jego ramię, lekko odwracając go w moją stronę.
Jakby się czegoś bał? Może mnie? Boi się, że kolejny raz to coś go zaatakuje? Kurwa mać.

- Nie, nic mi nie jest Sarah - stwierdziłem - Po prostu muszę ochłonąć i się przejść - mruknąłem cicho. Wstałem i zacząłem chodzić w tą i z powrotem.

Okej... To nie było normalne. Wstałam prędko, by stanąć przed nim. Chwyciłam jego ręce w swoje drobne dłonie.
- Noah? - uniosłam wzrok, patrząc na niego pytająco - Powiedz mi co się dzieje? - w tym momencie wymagałam od niego szczerości.

- Nie mogę - mruknąłem - i wyrwałem jedna dłoń, by podrapać się po karku.
- To nie jest takie proste - stwierdziłem - jesteś zbyt miła i za delikatna - dodałem patrząc jej w oczy
- Po prostu muszę wyjść - powiedziałem - nie najlepiej się czuję - westchnąłem, mówiąc jej połowę prawdy.

Mój wyraz twarzy był strasznie zdezorientowany, zabrałam ręce, które zaczynały się trząść. Schowałam je za siebie, czując jak kłuje mnie w skroniach. Pisnęłam z bólu, choć jak szybko się pojawił, tak szybko się zakończył.
- Może... Może ja po prostu wyjdę? - masowałem jedną ze skroni, dalej czując lekkie ukłucia.

- Nie chodzi o ciebie,okej? - mruknąłem, widząc jej reakcję - Chodzi jedynie o mnie - dodałem.
- Nie wychodzi - powiedziałem, ale później coś do mnie dotarło - chyba, że chcesz to droga wolna - dodałem i spuściłem wzrok.

- Chce dla Ciebie jak najlepiej, nie wiem co Ci odbiło... tak nagle. - zacisnęłam zęby, wodząc wzrokiem po jego koszulce.
Czułam się źle, bo nie wiedziałam co się dokładnie dzieje. Cofnęłam się tylko do jego łóżka, siadając na jego boku, by moje nogi mogły spokojnie dotykać podłoża.
- To o co chodzi?

- O to, że nie chce przejąć kontroli nad nami - wskazałem palcem na nią, a potem na siebie - A ty każdym ruchem mnie prowokujesz, bym to zrobił - mruknąłem .
- Też nie chce, abyś się wystraszyła, bo np. jestem za gwałtowny, ale nie umiwm inaczej - stwierdziłem - Taki już jestem - dodałem.

- Pokaż mi jaki jesteś. - wstałam ponownie, kierując się w jego stronę. Dotknęłam jego obojczyka, zjeżdżając niżej aż po krawędź jego koszulki. Chciałam tego, chciałam wiedzieć jaki jest. Wkradłam się pod jego koszulkę, dotykając jego umięśnionej klatki piersiowej, zgrabnie podwijając koszulkę. Nie odstępowałam od jego wzroku nawet na chwile, non stop patrzyłam się w te przenikliwe oczy.

- Sarah ! - krzyknąłem lekko - nie prowokuj mnie - dodałem szybko. Zabrałem jej ręce z mojego ciała i opusciłem koszulkę
- Nie rób tak - westchnąłem i zamknąłem oczy, czułem że nie są już szaro-niebieskie, ale czarne jak węgiel. Nie chciałem by to widziała, a ja nie chciałem spojrzeć na nią tym wzrokiem, bo wiedziałem, co się stanie.

- Noah, cholera! - krzyknęłam samoistnie, nie mogłam znieść już tej bezsilności, a podczas krzyku ból w czaszcze rósł. Zacisnęłam mocno swoje powieki, zaciskając pięści. Odetchnęłam ciężko, kompletnie nie czując ulgi - Kurwa mać. - mruknęłam pod nosem, odwracając się tyłem i podchodząc do drzwi. Miałam już szarpnąć za klamkę, a coś mnie powstrzymało. Po prostu nie mogłam wyjść od tak.

Widziałem jak odchodzi i chciałem ją powstrzymać, ale z drugiej strony tam, gdzie mnie nie będzie , będzie bezpieczniejsza. Wiec postanowiłem stać jak kołek na środku pokoju, wpychając ręce w tylne kieszenie i spuścić głowę.
- Masz racje, lepiej byś była jak najdalej ode mnie, przez to jak najbardziej bezpieczna - stwierdziłem cicho.

- Czuję się przy Tobie bezpieczna. Ja wiem, że to niedorzeczne... - przerwałam przez kolejny ból w głowie - Kurwa. - syknęłam, mocniej chwytając klamkę.

- Nie jesteś - mruknąłem cicho, jednak widząc jak się trzęsie przez ból zapytałem
- Sarah, co się dzieje? - byłem troszkę zaniepokojony jej stanem. Zacząłem do niej powoli podchodzić.

- Czemu wiesz co jest dla mnie lepsze? - spojrzałam na niego, walcząc jakby sama ze sobą. Zignorowałam jego pytanie na temat mojego stanu.

- Bo znam siebie - mruknąłem - i wiem z jakimi kobietami się spotykałem - dodałem - ty należysz do mądrych i uroczych dziewczyn, z którymi nie miałem styczności i nie umiem ich godnie traktować - stwierdziłem - nie umiem zmienić swojego charakteru - mówiąc to zatrzymałem się będąc za Sarah i podrapałem się po karku

- Jeszcze ostatnio byłam wariatką. - mruknęłam jakby pod nosem - Chcę Cie poznać, chcę poczuć się bezpieczna w Twoich ramionach, zobaczyć jak to jest. - odwróciłam się do niego przodem, opierając się o drzwi - Wiem, że mogę się czuć w nich bezpiecznie. Po prostu to wiem. - powiedziałam pewna siebie jak nigdy, patrząc w jego oczy - Daj mi się poznać.

Znalazłem się przy niej bardzo szybko, oparłem dłonie po bokach jej głowy i schyliłem się by ją pocałować.
- Taki...jestem - mruknąłem między pocałunkami.
Przeniosłem jedną z dłoni z drzwi na jej policzek i jeździłem po nim palcem. Problem nie tyle był w tym, że nie umiałen się zatrzymać, ale w tym że chciałem więcej i zamierzałem to dostać

Rozluźniłam się kiedy w końcu to zrobił, w końcu złączył nasze usta ze sobą. Byłam gotowa całkowicie przekonać się o co dokładnie mu chodziło. Mruknęłam, przedostając się przez jego koszulkę do miejsca, które jeszcze niedawno zwiedzałam swoimi dłońmi.

Gdy podwinęła moja koszulkę, schyliłem się, nie przerywając pocałunku, i złapałem ja za tyłek, posadzajac do góry tak by nasze twarze były na równym poziomie. Pociągnąłem za jedną z zaszewek jej szortów, by materiał wbił się lekko w jej kobiecość. Chciałem położyć nas na łóżku, dlatego powoli szedłem do niego, trzymając jedna rękę na pośladku a drugą calyyczas ciagnąłem za zaszewke. Czekając aż powie że mam już za nią nie ciągnąć.

Niekontrolowanie jęknęłam w jego usta, czując jaką frajdę sobie tym sprawia, mi też zresztą było przyjemnie. Całowałam go namiętnie, przegryzając delikatnie jego dolną, mokrą wargę. Czułam, że jest w tym profesjonalistą i że za pewne nie byłam jego nawet którąś kochanką z kolei. Szczerze, teraz jakoś mi to nie przeszkadzało, obudziła się we mnie inna Sarah, która pragnęła z całego serca ciała Noah.

Zrzuciłem ją na łóżko i zacząłem kreślić mokra ścieżkę do jej dekoltu. Musiała mnie zatrzymać inaczej ja siebie nie zamierzałem zatrzymywać, nie ma opcji. Nie kazała mi przestać gdy podciagałem zaszywkę, tak że wpijała się w jej kobiecość, dlatego wsadziłem rękę i przez spodnie nacisbąłem na jej kobiecość. A następnie złapałem za jej nogi obiema rękami i rozszerzyłem.

Zamruczałam, wplatając swoje dłonie w jego włosy i delikatnie pociągając. Gdy rozszerzył moje nogi, swoją rękę przeniosłam za głowę, a drugą ścisnęłam pościel. W tej chwili zaczynał mnie podniecać, nigdy nie odczułam czegoś takiego w relacjach z chłopakami. Zagryzłam porządnie swoją wargę, powstrzymując się przed innymi niekontrolowanymi dźwiękami z moich ust.

Miałem dosyć jej szortów nie dość ze były nie elastyczne to nic nie robiły tak jak powinny. Ściągnąłem je szybko z Sarah i znów rozszerzyłem jej nogi.
- Zatrzymaj mnie - mruknąłem, wiedząc że już siebie nie kontroluje - Sarah, zatrzymaj to - dodałem i podwinąłem jej bluzkę, zacząłem całować jej brzuch.

Pociągnęłam go za koszulkę, trzymając jego brodę jedną ręką.
- Spójrz mi w oczy. - mój wzrok był nad wyraz spokojny, który powinien udzielić się i jemu, przynajmniej taki miałam zamiar.
Zaczęłam gładzić jego policzek, delikatnie i z uczuciem, następnie złożyłam na jego ustach ciepły pocałunek. Przejęłam nad nim kontrolę, subtelnie, niemal głaszcząc jego wargi swoimi.

Popatrzyłem na nią, lecz we mnie nadal górowało pożądanie, chciałem ją posiąść właśnie dziś. Naparłem na jej wargi swoimi i wiedziałem że jak teraz zdejmę z niej bluzkę, będzie leżeć pode mną pół naga. A tego właśnie chciałem.

- Uspokój się. - mruknęłam stanowczo, nie dając mu tej kontroli nad moimi ustami. Odchylałam go co jakiś czas, gdy zaczynał na mnie napierać swoimi wargami. Przez chwilę bawiłam się tym pocałunkiem i jego włosami, aż w końcu pozwoliłam mu przejąć nade mną kontrolę. Słońce za oknem zaczynało już zachodzić, przez co mrok w pokoju stawał się coraz potężniejszy, tak jak moja pewność siebie.

Postanowiłem zwolnić, jednak nie za bardzo. Pocałowałem jej uchoi szepnałem w nie
- Wiem, że tego chcesz Sarah - mruknąłem i przygryzłem płatek jej ucha. Później zacząłem powoli całowacy jej skórę na szyi, obojczykach i wreszcie zjeżdżając na dekolt.

- Chcę tego Noah. - potwierdziłam, łapiąc za rogi jego koszulki i ściągając ją z jego ciała, kładąc obok. Jęknęłam z przyjemności, kiedy pozostawiał mokre ślady na mojej skórze. Mógł poczuć jak na moją skórę wkradł się dreszcz, cholerne ciarki przeszły całe moje ciało. Zaczepiłam paznokciami o jego barki, tworząc na nich delikatne ślady zadrapania.

Zniżyłem się i zacząłem całować jej długie nogi, które cały czas były rozszerzone. Całowałem każdy ich skrawek. Czułem jak paznokcie Sarah wgłebiają się w moją skórę, dzięki temu wiedziałem, że jej się podoba.
- Jeżeli chcesz możesz jęczeć, warczeć, krzyczeć ile wlezie, bo założyłem na ten pokój czar wyciszajacy, nikt cie nie usłyszy, wiec się nie krępuj - mruknąłem patrząc na nią z dołu i ponownie zacząłem całować jej nogi, dotarłem aż do ud, wiedziałem, że tu zacznie się niezła zabawa. Zacząłem je całować jak najęty, wciąż idąc w górę.

Uśmiechnęłam się zadziornie, będąc dumna z pomyślunku chłopaka, sięgnęłam po różdżkę, która była niedaleko mojego ciała.
- Colloportus. - cicho wypowiedziałam te słowa, wskazując różdżką na drzwi i zamykając je tak, bym tylko ja mogła je otworzyć. Odrzuciłam szybko różdżkę na drugi koniec łóżka.
O nic więcej już się nie martwiłam, czułam się zdana na Noah. Chłopak zbliżał się do mojej kobiecości, przez co moje westchnięcia były nieco zbyt wysokie, przeradzające się w ciche pojękiwania. Zaczepiłam swoimi dłońmi o pościel, mocno ją zaciskając, by uniknąć za mocnych szarpnięć na jego plecach.

Przestałem jeździć ustami po je udzie, zacząłem je za to masować, nie zamierzałem się spieszyć. Dziś nie chodziło o zaspokojenie tylko naszych potrzeb, ale także Jej, widziałem że była rozpalona. Przeniosłem się, tak że znalazłem się blisko jej ucha i wyszeptałem krótko
- Nie podniecaj się tak szybko, kruszynko, jeszcze długo nam zejdzie zanim zaczniemy tu - aby wiedziała o co mi chodzi, przejechałem palcem pp jej dolnej bieliźnie, w miejscu gdzie była jej łechtaczka. Wpiłem się w jej usta zachłannie i zacząłem nimi poruszać.

Jęknęłam porządnie w jego usta, zagryzając z nadmiaru podniecenia jego wargę. Była taka soczysta i smakowała mi jak cudne maliny. Przejechałam palcami po jego nagim brzuchu, uświadamiając sobie, że to jest teraz moje, na wyłączność. Zjechałam jeszcze niżej, dotykając jego rozporka, choć w ramach przekomarzania się, nawet go nie rozpięłam. Zahaczyłam całkiem przypadkowo i subtelnie o jego wybrzuszenie.

Spiąłem się lekko gdy wykonała swój ruch, dodatkowo nie umiałem się opanować i warknąłem w jej usta. Następnie zacząłem powoli schodzić do dekoltu blondynki. Gdy byłem już niedaleko uniosłem się na rekach i zdjąłem z niej niepotrzebny materiał. Całowałem, ssąc każdy milimetr jej piersi nieobity w biustonosz.

Zesztywniałam lekko, kiedy zorientowałam się, że leżę przed nim półnaga. W tym momencie miał mnie jak chciał, ale największym zaskoczeniem było to, że po prostu tego pragnęłam. Przegryzłam wargę, zbierając w sobie siły i odwracając nasze rolę. Teraz Noah leżał pode mną, a ja miałam nad nim całkowitą władzę i kontrolę. Usiadłam na jego kroczu, a dłonie usadowiłam pod jego obojczykami. Kołysałam biodrami, czując jak jego przyjaciel powiększa się maksymalnie. Schyliłam się, ukazując tymczasem większą część mojego biustu, uśmiechnęłam się zadziornie, ustalając tor pocałunków, który swój początek miał mieć przy jego uchu.
- Noah... - wypowiedziałam to tak jak lubił z subtelnym dźwiękiem jęknięcia, od razu zjeżdżając ustami w dół. Przysysałam niekiedy jego skórę, zostawiaj na niej różowiutkie ślady malinek. Zostawiałam mokre ślady językiem, dobierając się do jego mocno zarysowanego podbrzusza. Złapałam za zaszewkę jego spodni, zsuwając je z niego powolnie. Po kilku sekundach pozegnalam jego spodnie, rzucając je obok łóżka. Teraz oboje byliśmy półnadzy...