Dormitorium Chłopców 1

- Może zamiast zabierać ze sobą rzeczy, zostawię Ci wszystkie w szafie - zaśmiałem się.
Podszedłem do łóżka i zabrałem z niego czarny koc.
Gdy już zabrałem potrzebną rzecz wróciłem do dziewczyny i przewiesiłem przez jej ramiona rękę.
- To co ruszamy? - spytałem.

— Hmm... No nie wiem... Nie pachną az tak toba. — odparlam wzruszając ramieniem.
— No na seks nie mam co liczyć przez następny miesiąc wiec tak. Ruszamy. — mruknelam idąc do drzwi i otwierając je.

Next: Jezioro

- Jeszcze nie skończył się dzień więc nie wiesz co się zdarzy - zaśmiałem się.
Ruszyłem razem z nią i gdy miałem już otworzyć drzwi dziewczyna mnie wyprzedziła.
Opuściłem pomieszczenie z myślą, że zaciągnę jeszcze raz tu Ślizgonkę.

Next > Jezioro

Wszedłem do pokoju z dziewczyną na rękach i od razu położyłem ją na łóżku.
- Zaraz wracam, skarbie - powiedziałem, wstając z łóżka i idąc do łazienki.
Odkręciłem wszystkie kurki i widząc, że ciepła woda aż paruje, wyszedłem z łazienki, ponownie siadając przy dziewczynie.

— Wsadź sobie to "skarbie" w..— mruknelam kiedy położył mnie na lozku i poszedł sobie.
Jeknelam w poduszke zrezygnowana.
Gdy wrócił Zgromiłam go wzrokiem.

- Raczej Tobie mogę to wsadzić - zaśmiałem się, siadając na niej okrakiem.
- Zdajesz sobie sprawę, że zaśniesz dopiero wtedy, kiedy ja? - spytałem, wpijając się w jej usta.

— Uwazaj bo uwierzę i sie przestraszę.— mruknelam beznamiętnie.
— Czy ja wyglądam jak krzesło?— zapytałam kiedy na mnie usiadł.
Oddałam pocałunek chętnie, mrucząc cicho.
On mi bedzie mowil kiedy ja mam spac a kiedy kurde nie...

- Nie, jesteś lepsza od krzesła - odparłem z uśmiechem, schodząc pocałunkami na jej szyję.
- Mówiłaś, że jesteś znudzona tak? - spytałem i wsunąłem dłoń między jej uda.

— Tak. Bardzo.— sapnelam poruszając sie pod nim niespokojnie kiedy zaczął całować mnie po szyi.
— Bardzo...

- Oj to już się nudzić nie będziesz - mruknąłem, zasysając się na jej dekolcie, a następnie wstając z łóżka.
Zdjąłem buty i spodnie, zostając w samych bokserkach, ponownie usiadłem na niej okrakiem.
- A czego byś chciała - spytałem, sunąc dłonią miedzy jej nogami wyżej, aż dotarłem do jej pochwy.

Spojrzałam na niego zamglonym wzrokiem kiedy zszedł ze mnie.
— M-małej rozrywki...— powiedziałam oblizując usta i przygryzajac wargę gdy poczułam jego dlon na sobie.

- To dziś i jutro Ci tego nie zabraknie - powiedziałem z uśmiechem.
Rozszerzyłem jej uda, a następnie usiadłem miedzy nimi. Przejechałem palcem po jej łechtaczce i uśmiechnąłem się do niej.
- Na Ciebie zawsze mogę liczyć - odparłem, czyjąc że dziewczyna zaczyna się robić mokra.
Natychmiast ją do siebie przyciągnąłem i złapałem za tyłek, wstając z łóżka i kierując się do łazienki.

Podniosłam sie na łokciach patrzac na niego gdy ułożył sie miedzy moimi nogami. Moj oddech juz stał sie szybszy tak samo jak bicie serca.
Sapnelam zaraz zaciskajac usta kiedy tylko mnie dotknal.
Objęłam go za szyje kiedy mnie podniosl.
— Myślisz ze to zle ze tak reaguje na ciebie...?

- Nie Rian, oczywiście, że nie - odparłem, wchodząc z nią do łazienki.
- Nakręca mnie to, pobudza, bardzo mi się to podoba i poniekąd sam z siebie jestem dumny - dodałem, wkładając ją do wanny.
Gdy tylko dziewczyna stała w wannie, ja zakręciłem wodę, a następnie zdjąłem bokserki, rzucając je gdzieś z dala od wanny.

— A ty co?— zapytałam patrzac na niego gdy zaczął rozbierać sie po tym jak wsadził mnie do wanny. Zdjęłam z siebie koszulke i rzuciłam ją na podloge.
– Tu nie ma miejsca..— powiedziałam niewinnie, siadając i rozkładając sie w wannie.

- Zaraz sobie znajdę - odparłem i wyszedłem z tyłu za dziewczyną.
Następnie chwyciłem ją za biodra podnosząc do góry, a sam wślizgnąłem się pod nią.
- Widzisz mówiłem, zawsze jest miejsce - mruknąłem.

— Małpa. — mruknelam i zaczelam wiercić tyłkiem by ułożyć sie tak jak ja chce.
— Gdybys miał zone, mógłbyś ja zabrac na to zebranie rodzinne?

- Ale twój - jęknąłem przy jej uchu, gdy zaczęła się na mnie puszać.
- Tak, wtedy bym pewnie mógł. No nawwt na pewno, a co? - spytałem.

— Nic. — powiedziałam szybko.
— Pytam tylko czysto teoretycznie. — mruknelam chrzakajac.

- Czysto retorycznie nigdy nie pytasz skarbie - mruknąłem, kładąc dłonie na jej piersiach i bawiąc się nimi.
- Chciałabyś mieć na nazwisko Rhodes, tak? - spytałem.

— Dlaczego tak są...dzisz?— zapytałam poruszając sie na nim niespokojnie kiedy zaczął mnie dotykać.

- Mówiłaś o małżeństwie, pytasz o żonę, więc z tego dedukuję - odparłem, unosząc ją trochę, gdy poczułem, że się na mnie porusza.
Już czułem, że robię się przy niej twardy.

— A to miałoby jakikolwiek sens?— zapytałam.
— Byłbyś uwięziony. A tego nie chcemy. Nigdy mnie nie pokochasz. Mozesz mnie bardzo lubić, doceniać moje towarzystwo, mozesz chcieć sie mna opiekować ale to wszystko.

- I tak kiedyś będę - mruknąłem.
- Masz rację, nic innego ode mnie nie możesz dostać - odparłem krótko, usadzając ją siebie na udach.
- Przykro mi - dodałem.

— No to bedziesz. Ale z kims z kim bedziesz chciał. Kogos kogo obdarzysz tym uczuciem. — odparlam.
— Wiem. Mi tez. Ale oboje o tym wiedzieliśmy od początku.

- Uwierz mi, pewnie małżeństwo moje z kimś, będzie nie na zasadzie uczucia, tylko pieniędzy i więzi rodzinnych - mruknąłem.

— Tak czy siak.... To nie zmienia faktu ze bedzie szczęściara. — powiedziałam opierając sie o niego plecami.

- Nie będzie - odparłam.
- Skarbie zrozum jedno, będę inny niż przy Tobie...gorszy - mruknąłem.
- I skoro to będzie małżeństwo z przymusu to zakładam, że oboje bedziemy mieli kogoś na boku - westchnąłem.

— Nie sądze...— powiedziałam. — Nie wierze w to ze bedziesz dla niej tyranem czy cos. — odparlam. — Bedziesz dla niej dobry wiec bedzie miała dobrze z toba. — mruknelam. Westchnęłam krótko.
— No to osoba ktora bedziesz miał na boku bedzie szczęściara.

- Jeżeli do czasu mojego małżeństwa, o ile w ogóle nastąpi, nie będziesz miała męża i dzieci to mogę Ci obiecać, że to będziesz ty - odparłem.
- Bo lepszej kobiety przy boku nie miałem - mruknąłem.

— Tyler... Mowilam ci... Ze dzieci na pewno nie bede mieć bo jest to fizycznie niemożliwe... A raczej próbowałam powiedziec. — chrząknęłam.
— A jesli bede miała meza... Myślisz ze to jest jakakolwiek przeszkoda dla mnie by byc z toba?

- Rian - położyłem jej ręce na brzuchu - wiesz ile dzieci pragnie mieć dom? Niestety nie odziedziczą po Tobie magii, ale to zawsze coś - mruknąłem.
- Powinnaś, skoro będziesz miała męża i będziecie się nawzajem kochać - odparłem.

— Wiem Tyler. I chciałabym zeby każde z nich znalazło dom. Ale ja im go nie dam. Nie jestem osoba ktora by mogła to zrobic. — powiedziałam.
Prychnelam na jego słowa.
— Kiedy ty zrozu... Nieważne. — powiedziałam kręcąc głowa.
— Juz nieważne.

-Oczywiście, że byś mogła - odparłem - niby dlaczego nie? - spytałem.
- Rozumiem, że mnie kochasz Rian - mruknąłem - ale można kochać nie tylko jedną osobę - westchnąłem.

— Bo tak. — powiedziałam zamykajac ten temat.
— Nie Tyler. Nie mozna. Jesli po kilku latach znowu poczuło sie cos do innego człowieka, oczywiscie do człowieka ktory jest owocem zakazanym bo jak inaczej, to nagłe zakochanie sie w kims innym graniczy z cudem.

- Dobra skończmy, choć myślę, że uda Ci się znaleźć drugi zakazany owoc, który się dla Ciebie zmieni - odparłem, całując ją w obojczyk.

— Zle myślisz Rhodes. Sa dwie opcje co sie ze mna stanie kiedy będziemy musieli sie rozstać. — powiedziałam nie dodając juz nic wiecej.
— Co sadzisz o sado-maso?

- Jakie dwie opcje? - spytałem, wpatrując się w jej profil.
- Zaczynam się Ciebie bać. Skąd ty bierzesz te pytania? - spytałem.

Zignorowałam jego pierwsze pytanie.
— No... Po prostu pytam... Nie pasujesz do takiego zwykłego seksu... Bardziej wiesz... Kajdanki, pejcz, wiązanie, klepanie, ciągniecie za włosy....— powiedziałam czujac pieczenie policzków.

- Masz naprawdę wygórowane marzenia - zaśmiałem się.
- Nie jestem Greyem - dodałem.
- Ale jestem otwarty na nowe propozycje - powiedziałem, zasysając jej skórę.

— Wiem ze nie jestes. Tylko zapytałam. Przeciez nie mowie ze tego chce. — odparlam.
Odchyliłam głowę na jego ramie,poruszając sie niespokojnie.

- Chociaż niektóre sposoby do mnie przemawiają, ale nie wszy...stkie - urwałem zdanie, ponieważ dziewczyna zaczęła się na mnie poruszać.
Czułem jej każdy mięsień.

— Na przykład?— zapytałam nadal sie na nim delikatnie wiercąc.
Zaczelam przy tym zmysłowo stękać, prawie tuz przy jego uchu.

- Teraz mam Ci odpowiedzieć - spytałem, jęcząc.
- Gdy doprowadzasz mnie do szaleństwa? - spytałem- odchylając głowę.

— Przeciez nic nie robię. — powiedziałam przestajac sie kręcić i usiadłam prosto obejmując uda ramionami. Spojrzałam na chłopaka przez ramie.
– Bo dojdziesz zboku...