Dormitorium Chłopców 1

— Jakie reakcje. — burknelam lekko zsuwając kołdrę by spojrzeć na niego jednym okiem.
— W ogole nie reaguje...— dodałam.
— Sam sie zmecz.. ja ide spac. — skłamałam i zakryłam sie kołdra.

- Tak w ogóle - zaśmiałem się.
- Rian no...- westchnąłem niezadowolony.
- I tak wiem, że nie jesteś zmęczona - odparłem.

– Jestem. Juz śpie. — odparlam odwracając sie do niego tyłem i obracając sie w miejscu zeby zawinąć sie w nalesnik i zabrac mu tym samym kołdrę. Przy okazji troche unieruchomiłam sobie rece ale warto było.

- Oczywiście - odparłem i wstałem z łóżka.
Pochyliłem się lekko i chwyciłem za końcówkę kołdry, ciągnąc za nią, tak, ze pozbawiłem Rian całej kołdry, którą przewiesiłem sobie przez ramię.
- Powodzenia - dodałem z uśmiechem.

— A ty co!— fuknelam gdy znalazłam sie na brzuchu przez odwiniecie kołdry.
— Czy ty naprawde chcesz... Zebym ja ci cos zrobiła?— zapytałam patrzac na niego.

- Ty mi nic nie zrobisz - odparłem i powędrowałem z kołdrą do kanapy.
- Więc proszę bardzo - dodałem.

— Ty naprawde we mnie nie wierzysz...— odparlam wstając i podchodząc do niego by następnie stanąć przed nim i złapać go za koszulke. Stanęłam na palcach i zaczelam go całować, ciagnąc do lozka.

- No patrz, nie wierzę - mruknąłem, patrząc jak do mnie podchodzi i łapie za koszulkę, by następnie złączyć nasze usta.
Uśmiechnąłem się, gdy poczułem, że mnie ciągnie.
Zacząłem oddawać jej pocałunki zachłannie idąc we wskazanych kierunku.

Gdy dotarliśmy do lozka, popchnelam go na nie i nie przerywając pocałunku, polozylam sie na nim, jednocześnie probujac siegnąć kajdanki które były lekko zaczepione na wezgłowiu. Gdy je chwyciłam, założyłam po omacku na nadgarstek chłopaka i zapielam. Druga czesc przypięłam do ramy z nadzieja ze wytrzymają.
Zeszłam z niego i odrzuciłam włosy z twarzy, kładąc dłonie na biodrach.
— Masz drugie?— zapytałam lekko zdyszana.

Oddawałem pocałunki zachłannie dopóki tego nie przerwała, schodząc ze mnie.
Gdy zadała mi pytanie, na początku nie zrozumiałem o co jej chodziło, dopiero gdy chciałem się poprawić na łóżku, zrozumiałem co zrobiła.
- O nie, nie przykujesz mnie - zmrużyłem oczy, które stawały się czarne z pożądania.

— Dlaczego?— zapytałam niewinnie.
— Bedzie fajnie. — odparlam z uśmiechem.
— To masz drugie?— powtorzylam pytanie krzyżując nogi i chowajac rece za plecami z mina niewiniątka.

- Nie, nie mam - odparłem, szarpiąc nadgarstkiem.
- Skarbie, odwiąż mnie w tej chwili - mruknąłem, patrząc na nią.
- Ładnie proszę...

— Przestan bo je zepsujesz...— ostrzegłam. Powoli ściągnęłam z siebie top, przedtem powoli sunac dłońmi po swoim ciele i nie odrywając od chłopaka oczu.
Zaczelam rozpinać i zsuwać z siebie shorty, wykonując przy tym zmysłowe ruchy. Podeszłam do niego i ukleknelam na lozku tak, ze jego uda znalazły sie moimi nogami.
Patrzac mu w oczy z lekkim uśmiechem, wsunelam dwa palce do ust, wydając z siebie jęk i powoli sunęłam nimi w stronę swoich ud.

- Rian - westchnąłem, gdy tylko zrzuciła z siebie top.
Patrzyłem na jej zmysłowe ruchy, a moja wyobraźnia już kreowała następne scenariusze.
Czułem się jak w transie, dopóki nie wzięła palców do ust, widząc co się dzieję, dziękowałem bóstwom, za to, że mam jedną rękę wolną i gdy tylko zaczęła sunąć placami w stronę ud, złapałem ją za nadgarstek, wolną dłonią.
- Chyba żartujesz - warknąłem, mrużąc oczy.

— Nie... Dlaczego?— zapytałam mrugając kilkakrotnie.
— Tyler zabierz rękę...— powiedziałam ostrzegająco.
— Bo użyje magii... Zabierz rękę Rhodes.

- Nie będziesz się zabawiała sama z sobą, na moich oczach - odparłem, patrząc jej w oczy.
- Wiem, że możesz użyć magii, ale tego nie zrobisz - mruknąłem, mrugając kilkakrotnie.
- To ja dominuje - dodałem, po chwili.

— Zrobie. Dlatego posłuchaj mnie bo nie chce tego robic. — odparlam wpatrując sie w niego z powaga. Zaczelam kręcić ręka zeby mnie puścił.
— No z tego co widze to ty jestes przykuty a jie ja... Wiec chyba juz nie dominujesz..

Puściłem jej nadgarstek tak jak chciała.
- Wykorzystałaś chwilę i mnie przykułaś, gdyby nie to, nie leżałbym teraz ubrany i zakuty w kajdanki pod nagą Tobą - odparłem poważnie.

— A widzisz... Nie wierzyłeś we mnie. — odparlam z uśmiechem po czym kontynuowałam wyznaczona ścieżkę dłonią az dotarłam do swojej kobiecości. Rozchylilam bardziej uda tym samym lekko sie obniżając i wsunelam palce do srodka, wypuszczając głośno powietrze z ust i odchylając głowę do tylu.

Widząc jak wsuwa w siebie palce, które wcześniej oblizała, odwróciłem głowę.
Wolną dłonią, zacząłem rozpracowywać kajdanki, używając siły.
- Nałożyłaś na nie magię? - spytałem, mając w głowie pewien plan.

— Nie. Ale jak sie nie uspokoisz to zaraz to zrobie. — powiedziałam patrzac na niego gwałtownie. Popatrzyłam mu w oczy i wysunęłam palce, wsuwając je powoli i tak kilka razy, postekujac cicho. Wolna ręka zaczelam masować jedna z piersi, przekrzywiajac głowę na bok i oblizując wargi.

Ponownie szarpnąłem, nadgarstkiem, ale prócz tego, że zrobiły się maleńkie rany nic się nie stało.
Popatrzyłem na Rian i zacisnąłem wargi.
- Widzę, że z mojego cierpienia czerpiesz przyjemność...Wszystko jest do czasu - mruknąłem i zamknąłem oczy, by skupić się na przypomnieniu sobie najprostszego zaklęcia, a mianowicie "Alohomora".
Położyłem dłoń na kajdankach i wypowiedziałem zaklęcie.

— Tak. Tak troszeczkę. Ale jak poczekasz chwile to nie pożałujesz. — odparlam wysuwając palce z siebie i lubieżnie wsuwając je do ust by następnie zacząć pocierać nimi juz lekko stwardniałe sutki.
Przestałam cokolwiek robic gdy wypowiedział zaklęcie.
— Chyba zartujesz...

Gdy uwolniłem dłoń, popatrzyłem na nią przechylając głowę.
- Nie...dlaczego? - powtórzyłem jej wcześniejsze słowa i zacząłem rozmasowywać uwięzioną rękę.
- Nie tylko ty skarbie, znasz się na magii - odparłem, po chwili, kładąc dłonie na jej talii i przysuwając do siebie.

– Swietnie. – burknelam lekko naburmuszona.
— Nie sądziłam ze az tak nie znasz sie na zabawach. — westchnęłam i zaczelam ściągać z niego koszulke z pożądaniem ale juz bez takiego zapału

- Myślisz, że łatwo jest mi się powstrzymać, gdy widzę, jak sama ze sobą się zabawiasz? - spytałem i zatrzymałem jej dłonie, nim zdążyła mi ściągnąć koszulkę.
- Powiem Ci, że nie - mruknąłem.

— Dobrze. Rozumiem. — odparlam.
— Gdybys zaczekał chwile to dowiedziałbyś sie ze nie zamierzam sie ze sobą zabawiać a jedynie cie pobudzić, obciągnąć ci a potem doprowadzić cie do skraju wytrzymałości. Ale teraz juz mi sie odechciało i chce sie z toba po prostu pieprzyć.

- A mi się kompletnie odechciało - odparłem i posadziłem ją obok siebie.
Wstałem z łóżka i podszedłem do kanapy, zabierając z niej kołdrę i przynosząc dziewczynie.
- Dobranoc - mruknąłem i ponownie podszedłem do kanapy, tym razem po drodze zabierając koc.
Położyłem się na niej i przykryłem, przyniesionym czarnym kocem.

Popatrzyłam na chłopaka będąc w niemałym szoku.
Przez moment wodziłam za nim wzrokiem dopoki nie położył sie na kanapie. Powoli sięgnęłam po kołdrę i naciągnęłam ja na siebie, kulac sie na krawędzi lozka. Wstrzymałam oddech dopoki nie nałożyłam zaklęcia wyciszającego wokół lozka zeby nie usłyszał płaczu ktorego nie byłam w stanie powstrzymac. Nie powiem ze poczułam sie z tym okej. Szczerze mowiac to poczułam sie jak porzucony śmieć.
Otuliłam sie szczelnie kołdra i rozpłakałam sie w poduszke, starając sie opanować drżenie. Nawet nic takiego nie zrobiłam... Naprawde nic. Nie wiedziałam co tym razem wymyślił ale ja nie widziałam w tym swojej winy. Chciałam zrobic swojemu facetowi dobrze. Ale wyglądało na to ze moge byc chętna tylko wtedy kiedy on tego chce.

Nie słysząc, żadnego dźwięku, zamknąłem oczy i odwróciłem się przodem do oparcia kanapy.
Gdy już ułożyłem się wygodnie, zacząłem zapadać w sen, z którego miałem nadzieję obudzić się następnego dnia rano.

Nie słyszałam nic oprócz jego oddechu. Jeszcze nigdy mi nie odmówił... Bez względu na to co mowil, byłam jego dziwka. A zapłata było jego towarzystwo. Taka jest prawda.
Po jakimś czasie, kiedy skończyłam płakać, Tyler oddychał juz miarowo. Bałam sie odwrocić i sprawdzić czy spi bo czułam ze jak to zrobie to znowu sie rozpłacze. A nie byłam do konca pewna czy mam czym.
Zaczelo mnie brac zmęczenie jednak nim w koncu naprawde zasnelam, rozpłakałam sie po raz kolejny z każda chwila czujac sie coraz głośniej. Gdy nadszedł sen, kilka razy szlochnelam w jego trakcie, niczego nieświadoma.

Tej nocy, nie śniło mi się nic miłego, pewnie przez wzgląd na to jak się zachowałem wobec Rian.
Najgorsze było to, że gdy zaczęło się między nami układać, ktoś musiał podrzucić listy z groźbami, które nie były skierowane do mnie.
Obudziłem się zalany potem i od razu spojrzałem w stronę dziewczyny, która nadal leżała na moim łóżku.
Usiadłem na kanapie rozmyślając nad całą sprawą.
Mogłem jej to powiedzieć, ale wiedziałem jaka będzie jej decyzja. A ja mogłem zrobić jedyną rzecz, by uratować jej życie, a mianowicie, rozstać się z nią.

Mimo ze przespałam prawie pół dnia, gdy juz zasnelam, zapadlam w jeden z najmocniejszych snow. Taki głęboki w którym nie dociera do ciebie nic i nagle okazuje sie ze nie słyszałaś tych pięciuset budzików które miały cie obudzić do szkoły czy do pracy. Ale moze to i lepiej. Wycisze sie i moze rano znow bede mogła udawac ze nawet mnie to nie ruszyło.
W ciagu nocy rozkopałam sie troche, jednak nadal tuliłam do siebie poduszke na ktorej nir leżałam, wdychając z niej intensywny zapach Tylera.

Patrzyłem na nią całą noc i ranek. Otrząsnąłem się dopiero, gdy kolejny list wpadł do mojego pokoju.
Szybko zerwałem się z kanapy i otworzyłem drzwi, licząc, że znajdę tam winnego. Jednak nikogo tam nie zastałem, więc zamknąłem za sobą drzwi i podniosłem list. Nie otwierając go rzuciłem na biurko zdając sobie co jest w jego zawartości i nie mając najmniejszej ochoty tego czytać.
Widziałem, że dziewczyna nadal śpi, więc podszedłem do niej i otuliłem ją mocniej kołdrą.
Gdy już to zrobiłem, wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi. Musiałem się przewietrzyć, by zacząć myśleć jak to wszystko dobrze rozegrać.
Next > Jezioro

Gdy sie obudziłam, prawie natychmiast zorientowałam sie ze nie ma go w pokoju. Panaowala straszna cisza. Rozespana rozejrzałam sie po dormitorium i ziewnelam, zauważając list. Nie ruszyłam sie od razu z lozka. Zostawił list i zwiał... Nie No chyba az tak to nie...
Zsunelam sie z lozka i podeszłam do biurka by wyjąc list. Byłam pewna ze zobaczę tam rzeczy typu "wybacz ale cos tam bo cos tam, ogólnie to cie juz nie chce". Ale nie... Uf.. Chociaz z drugiej strony nie wiem czy takie ufff... List był przepełniony... Nienawiścią a ci drugie zdanie było groźbą. Zaadresowana do Tylera ale do mnie właściwie... Po raz pierwszy zaczelam sie dziwnie czuć w zamku... Tym razem byłam sama w dormitorium i to tez nie pomagało. Sięgnęłam po jedna z kartek leżących luźno na biurku i napisałam na niej "gdzie jestes?", po czym zlozylam ja i wraz z długopisem włożyłam do koperty po tamtym liście. Rzuciłam na kopertę zaklęcie i podrzuciłam w powietrzu by dotarła do Tylera. Sama w tym czasie poszłam sie ubrać.

Gdy pojawiła sie wiadomośc od Tylera, byłam juz ubrana w mocno powycinane jeansy i niebieski podkoszulek na ramiączka, ktory wezwałam z dormitorium. Przy okazji zarejestrowałam ze sporo moich rzeczy w jego dormitorium. Troche sie tu zadomowiły.
Usiadłam na fotelu i polozylam list z groźbami na stoliku obok.
Założyłam noge na noge i czekałam na Tylera.

Wszedłem szybkim krokiem do pokoju, od razu zauważając dziewczynę siedzącą na fotelu.
- Coś się stało? - spytałem, od razu zauważając zmianę nastroju u Rian.
Dopiero po chwili zobaczyłem co znajduje się przed nią.
- S-skąd to masz? - spytałem przerażony.

— Co?— zapytałam,zwyczajowo lekko bujając noga ktora była założona na druga.
— List? Lezal na biurku. — odparlam spokojnie.

- No tak mój błąd - mruknąłem, siadając naprzeciw dziewczyny.
Chwyciłem za list i czytając już pierwsze zdanie odłożyłem papier na stół, wpatrując się w niego bez słowa.

— Pierwszy?— zapytałam wpatrując się w chłopaka intensywnie.
— Go pierwszy list?— powiedziałam jaśniej na wszelki wypadek.

- Chciałbym - odparłem, podnosząc się z kanapy i podchodząc do szafki, by wyjąć kilka listów.
Położyłem kilka listów przy dziewczynie, a następnie wyciągnąłem jeden z nich.
- Ten był pierwszy - odparłem, kładąc list na kolanach dziewczyny.
Te pierwsze były niegroźne, ale następnych nie chciałem jej pokazywać, ale niestety i tak najgorszy już zobaczyła.

Uniosłam brwi widzac jak wyjmuje listy z szafki i kładzie je przede mna. Wzięłam od niego kopertę i wyjęłam list czytając go. Czyli z każda kolejna wiadomością gorzej sadzać po tym co przeczytałam jako pierwsze..
W listach były groźby dotyczące tego co moze mi sie stać jesli nadal będziemy razem. Zabawne. Az sie zasmialam. Schowałam list do koperty i odłożyłam na stolik.
— No i co? Po co to trzymasz?

- Z czego się śmiejesz? - spytałem, siadając naprzeciw niej.
- Sam nie wiem - odparłem, patrząc na nią.
- Chyba po to by Ci pokazać, dlaczego z Tobą zerwałem - mruknąłem po chwili.

Przez moment przestałam oddychać. Kazdy narząd w moim organizmie na mała seksu de przestał pracować.
— A zerwałeś?— zapytałam patrzac na niego bez mrugnięcia okiem. Wiedziałam. Kurwa wiedziałam.

- Jeszcze nie - odparłem, patrząc na swoje dłonie.
- Ale chyba właśnie to robię...za bardzo nie mam wyboru - mruknąłem.
Położyłem się na kanapie i zacząłem patrzeć w sufit, czekając aż wyjdzie, trzaśnie drzwiami i nazwie mnie dupkiem.