Dormitorium Chłopców 1

- Oj nie? - spytałem, ponownie wyciągając z niej palce.
Uśmiechnąłem się łobuzersko i zszedłem z łózka, wchodząc na chwilę do łazienki.
Miałem pomysły który chciałem zrealizować.

Oddychałam coraz szybciej. Jak po biegu. Spojrzałam na niego z rozchylonymi ustami kiedy poszedł sobie do łazienki, zostawiajac mnie. Zajebiście.
Szarpnelam kajdankami probujac sie uwolnić ale tylko raniłam sobie tym nadgarstki. Podkurczylam nogi i wbiłam wzrok w baldachim nade mna. Swietnie.

Zmoczyłem mały ręcznik w lodowatej wodzie i nie wyciskając go, wróciłem do pokoju.
- Zdążyłaś zatęsknić? - spytałem, wdrapując się na łóżko i kładąc mokry ręcznik obok siebie.

Zgromiłam go wzrokiem kiedy wrócił na lozko.
— Pierdol sie. — rzuciłam i odwrocilam głowę w druga stronę zeby na niego nie patrzeć.
— Rozkuj mnie. Ide do siebie.

- Nie zamierzam - mruknąłem, wkładając w nią gwałtwonie palce i poruszając nimi.
Drugą ręką chwyciłem za ręcznik i wycisnąłem go lekko na rozgrzany brzuch dziewczyny.

Drgnelam kiedy szybkim ruchem włożył we mnie palce. Zapowietrzylam sie mocno gdy poczułam zimna wodę na brzuchu. Spojrzałam na niego zszokowana.
— Tyler! — krzyknęłam. Ciezko było mi skupić na nim wzrok. Same jego palce doprowadzały mnie do szaleństwa.
— Błagam... Wejdź we mnie. Prosze Tyler..— jeknelam

Zagryzłem wargę i uśmiechnąłem się lekko, odkładając recznik.
- Potrzebujesz czegoś większego? - spytałem, przyspieszając ruchy palcami, a następnie pochyliłem się i zacząłem językiem rozprowadzać zimną wodę po jej ciele.

— Tak... Prosze. — sapnelam zasysając wargę i patrzac na chłopaka spod wpół przymknietych powiek.
Wydałam z siebie jęk pomieszany z piskiem i przeklnelam pod nosem kiedy wodził językiem po moim rozgrzanym ciele.
— Prosze Tyler...

- Uwierz mi, dojdziesz bez mojego penisa - mruknąłem i pocałowałem jej piersi, ale wiedziałem, że mogę ją pobudzić w inny sposób.
Wziąłem ręcznik i wycisnąłem na jej piersi wodę.

— Nie. Ja chce...— sapnelam urywajac nagle kiedy zimna woda zalała moje piersi. Czułam mrowienie w twardych jak skała sutkach.
— Błagam Tyler..— jeknelam zaciskajac uda.

- Och chcesz? - spytałem, przejeżdżając jezykiem po jej sutkach oraz przyśpieszając ruch dłoni.
- Uwielbiam, gdy mnie błagasz, ale tym razem nie ulegnę - odparłem.
- Dojdziesz dla mnie w inny sposób, ale gdy już będziesz czuła, że jest blisko, to powiedz, a go przyśpieszę, skarbie - dodałem.

— Mhm..— sapnelam przygryzajac wargę by nie sapać ciagle.
— Tyler... T...Tyler...— jeknelam po chwili czujac jak zaczynam sie zaciskać na jego palcach. — Kurwa Tyler..

Słysząc jak jęczy i czując jak się na mnie zaciska, wyciągnąłem z niej palce.
- Nigdzie nie idę - mruknąłem, na wszelki wypadek i zsunąłem się z łóżka, a następnie klęknąlem i oparłem łokcie na materacu.
- Teraz najlepsze skarbie - uśmiechnąłem się i złapałem za ręcznik, wyciskając go na jej podbrzusze.
Odrzuciłem ręcznik za siebie i pochyliłem się zaczynając lizać jej wejście zachłannie, a następnie wpychać w nią język i wykonywać obroty.

Otworzyłam oczy i popatrzyłam na niego rozpalona do granic możliwości kiedy zszedł z lozka.
Zadrzalam, spinając mięśnie brzucha kiedy wycisnął ręcznik po raz kolejny.
— Chryste Tyler...— jeknelam przygryzajac wargę do krwi. Wygięłam sie w łuk, mocno ciagnąc za kajdanki kiedy poczułam jego jezyk w sobie.
Pomiędzy sapnieciami, próbowałam wypowiedzieć jego imię ale nie byłam w stanie. Kiedy nadszedł orgazm, moje soki dosłownie wytrysnęły. Nie zdarzało mi sie to często, nawet przy seksie z Tylerem.

Gdy wszystkie soki z niej wytrysnęły, połknąłem większość, jednak znalazły sie nie tylko w mpich usyach, ale i na szyi czy też klatce.
Wstałem z lubieżnym uśmiechem i popatrzyłem jej w oczy, a następnie zlizałem z warg pozostałości jej soków.
- No nie spodziewałem się aż takiej ilości skarbie - odparłem z uśmiechem, podchodząc do niej i odpinając jej kajdanki, które krępowały jej ruchy.

Dreszcz jeszcze przez chwile wstrząsał moim ciałem po doznaniu. Spojrzalam na Tylera, oddychają głęboko.
Gdy uwolnił moje rece, pozwoliłam im opaść byle jak, czujac jakbym nie miała siły ich nawet podniesc.
— Kocham cie..— mruknelam cicho.

- Ale to jeszcze nie koniec kochanie - mruknąłem, zabierając z ziemi mokry ręcznik, a następnie kładąc się obok dziewczyny.
Wytarłem najpierw swoją twarz, a potem przyłożyłem go do twarzy Rian, wycierając pot.

— Koniec...— powiedziałam przekręcając głowę by na niego spojrzeć
Przymknelam oczy kiedy wycierał mi buzie.
Popatrzyłam na niego po chwili.
— Kocham Cie nad zycie. Naprawde. — powiedziałam cicho.

- A ja jestem Ci za to cholernie wdzięczny, choć nadal nie wiem w czym ty się zakochałaś - mruknąłem, przejeżdżając ręcznikiem po jej ustach, a następnie zjeżdżając w dół recznikiem, aż do piersi dziewczyny.

— Nie w czym. Ale w kim. W tobie. — powiedziałam uśmiechając sie do niego lekko i kładąc dlon na jego policzku.
Zerknęłam na ręcznik którym przejechał po moich piersiach.
— Tyler...— sapnelam. — Tęskniłam za toba. Juz nigdy wiecej...

- Też tęskniłem za Tobą - mruknąłem, wycierając sobie szyję i klatkę piersiową, a następnie opuszczając recznik przy łóżku.
- Bałem się, że już nie będziesz moja - westchnąłem, przyciągając ją do siebie.

— Do konca zycia bede twoja. Nawet jak nasze drogi sie rozejdą. Wystarczy jeden list. Krótka wiadomośc. — powiedziałam wtulajac sie w niego.
— Moge ci zadać pytanie? Tylko... Jesli nie chcesz odpowiadać to nie musisz. Nie denerwuj się.

- Zapamiętam skarbie - mruknąłem, całując ją w czoło.
- Nie lubię, gdy mówisz, że mam się nie denerwować, bo wtedy mam najczarniejsze myśli - odparłem, patrząc jej w oczy.
- Ale pytaj skarbie - stwierdziłem, kładąc dłoń na jej pośladkach.
- Jak coś to Cię zapieką - dodałem z lekkim uśmiechem na ustach.

— No i znowu to zrobiłeś... Teraz mam ochotę wymyślić cos zeby dostać...— powiedziałam śmiejąc sie lekko.
— Słuchaj... Ja wiem ze nie jesteśmy para... I najprawdopodobniej nigdy nie będziemy... Ale... Cxy chciałbys czasem wyjsć ze mna do Hogsmeade..? Zjeść cos... I w ogole..

Poczekałem jak skończy i klepnąłem ją mocno w tyłek.
- To tak tylko prowizorycznie - wytłumaczyłem, a następnie spojrzałem jej prosto w oczy.
- Nie wiem dlaczego miałbym się denerwować, skoro proponujesz mi wyjście do Hogsmead - mruknąłem i na chwilę zamilkłem, by dziewczyna myślała, że to koniec wypowiedzi. Jednak ja miałem inne plany, ponieważ chyba wiedziałem do czegp piła.
- Czy ty mi proponujesz randkę? - spytałem, unosząc brew.

Zapiszczałam zaskoczona tym ze mnie klepnął.
— No oczywiscie...— zasmialam sie. — No wiesz... Tak o..— mruknelam. Odwrocilam wzrok na jego pytanie.
— Nie. — powiedzialam szybko, odsuwając sie nieco od niego. — Jestes głodny?

- Nie zmieniaj tematu - mruknąłem, przysuwając ją do siebie, tak blisko jak byliśmy.
- Proponujesz mi randkę? - spytałem. Widząc, że dziewczyna milczy ponownie zapytałem - Czy ty Rian Shin proponujesz mi Tylerowi Rhodesowi randkę? Nie odpuszczę. Jeśli nie odpowiesz będę pytał i pytał, jeśli skłamiesz, ubiorę się i wyjdę - odparłem.

— Nie zmieniam!– oburzyłam sie.
— O co ci znowu chodzi? Tak tylko zapytałam... Teoretycznie zreszta... Poza tym nie chce mi sie nigdzie chodzic...— powiedziałam szybko.

- Znowu mnie okłamujesz - mruknąłem pod nosem, obracając się na plecy.
- Przecież widzisz, że się nie denerwuje - dodałem głośniej.

— Nie kłamie!— powiedziałam.
— Tak! Zaprosiłam cie na randkę. Ale juz to odwołuje!— krzyknęłam odsuwając sie od niego.
— Zadowolony?

Popatrzyłem na nią, gdy zaczęła krzyczeć. Widziałam, że się denerwuje, więc ja postanowiłem zachować spokój.
- Nie, nie jestem zadowolony - odparłem, patrząc na nią.
- Chciałem zdecydować, ale sama podjęłaś już decyzję - mruknąłem, przymykając oczy.
- Nie chciałem Cię zdenerwować - dodałem.

— Nie zdenerwowałeś mnie ty tylko moje głupie pomysły. — powiedziałam podnoszac sie do siadu. — Wiem ze to dla ciebie niezbyt przyjemna sytuacja... Ale tak tylko pomyslałam...

- A co jeśli chciałem się zgodzić? - spytałem - ale ty skutecznie uniemożliwiłaś mi wybór - burknąłem.
- Chciałaś o to spytać więc spytałaś, tylko nie rozumiem dlaczego odwołałaś - stwierdziłem.

— Bo bałam sie ze odmówisz...— powiedziałam spoglądając na niego przez ramie.
— To głupi pomysł... Wybacz..

Zaraz po tym jak to powiedziała, wymierzyłem jej mocnego klapsa, tak że odgłos rozszedł się po pokoju.
- Dlaczego głupi? - spytałem, unosząc brwi.
- Na razie nie mam za co wybaczać - mruknąłem.

— Aua...— sapnelam pocierając pośladek i odsuwając sie od niego.
Odwrocilam sie do niego przodem.
— Dlatego ze dla ciebie... Ciebie chyba takie rzeczy nie bawią...

- To zrozum, że chciałem iść z Tobą, na tą cholerną randkę. Bo randka nie zobowiązuje, że będziesz kochał drugą osobę, z którą się na nią wybrałaś. - stwierdziłem.
- Ale zresygnowałaś, co też podziwiam - mruknąłem, wstając z łóżka.
- Idę się umyć - odparłem i ruszyłem do łazienki.
Gdy już się tam znalazłem wszedłem do kabiny i puciłem ciepłą wodę.

Swietnie. Znowu sie posprzeczalismy. Zsunelam sie niechetnie z łóżka po czym zaczelam sie ubierać. Kiedy wciągnęłam spodnie oraz koszulke i założyłam buty, rozejrzałam sie za czyms do pisania. Po znalezieniu bloczku kartek na biurku i pióra napisałam " Poszłam bo chyba lepiej bedzie jeśli nie cie juz dzisiaj wkurzać. I tak bym poszła bo wiem ze nie lubisz z kims spac w jednym lozku a nie chce żebyś sie zmuszał do rzeczy które nie sa konieczne. Kocham cie Skarbie." Gdy skończyłam dopisałam jeszcze "PS Pójdziesz ze mna na randkę?" Podpisałam sie stawiając małe serduszko nad "i" po czym polozylam kartkę na lozku i cicho wyszłam z dormitorium.


Next: Dormitorium Slizgonek

Gdy tylko się umyłem, owinąłem ręcznikiem i wyszedłem z łazienki.
- Ja chciałem choć raz...- przerwałem w połowie zdania, wiadzac, że nigdzie jej nie ma, a jej ciuchy zniknęły. Znów nie miałem decyzji do podjęcia. Po prostu zniknęła. Podszedłem do szafy i zabrałem z niej nową bieliznę, następnie się w nią ubierając.
Rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem, że na papierze przy biurku jest coś napisane.
Podniosłem kartkę i ją przeczytałem.
Wziąłem drugą kartkę i napisałem "Choć raz mogłabyś nie uciekać. Nie byłem wkurzony, a bardziej smutny", a następnie zwinąłem kartkę w rulonik i poszedłem otworzyć drzwi, by zawołać Damona. Jak się jednak okazało pies akurat zdążył wrócić, więc od razu przyczepiłem do obroży liścik i wysłałem psa do Rian.

Gdy pies wrócił z wiadomością od razu ją przeczytałem.
Już nie miałem siły by cokolwiek odpisać.
Zacząłem robić porzadki w pokoju, a najbardziej przydało się zmienić pościel.
Gdy już pokój wyglądał w miarę, wszedłem do łóżka, a Damon ułożył się w nogach.
Mimo, że dzisiejszego dnia długo spałem, szybko odpłynąłem z ramiona Morfeusza.

Gdy otworzyłem oczy i zobaczyłem żółte ślepia, przestraszyłem się i zrzuciłem przeciwnika.
Widząc, że to Magnus, który został teraz złapany za obroże przez Damona, odetchnąłem z ulgą.

- Chodź Damon - mruknąłem i klepnąłem łóżko.
Gdy psiak zrobił to o co prosiłem, wziąłem od kota liścik. Po przeczytaniu go od razu wstałem z łóżka i ubrałem dresy i czarny T-Shirt.
- Puść go Damon - odparłem, nie patrząc na zwierzaki, ubrałem buty i podszedłem do drzwi otwierając je.
- Magnus, Damon idziemy. Teraz. - warknąłem i poczekałem jak zarówno Damon jak i Magnus znikneli za drzwiami, dopiero wtedy wyszedłem, zatrzaskując drzwi.

Next > Dormitorium Ślizgonek

Wszedłem do pokoju i widząc Damona w pokoju, uśmiechnąłem się.
- Chodź pójdziemy pobiegać - mruknąłem z uśmiechem i zacząłem szukać obroży Damona po pokoju. Chciałem ją jak najszybciej znaleźć i wyjść z nim na dwór.