Pokój Wspólny

-Mhhm-powiedziałem nie przestając szturchać.

-Nudzi ci się? -zapytałam patrząc na niego w końcu. -Rozbierz się i ciuchów pilnuj.

-Okej-powiedziałem podnosząc się. Zacząłem rozpinać koszulę.

-I tak tego nie zrobisz. -powiedziałam znów się kładąc i zakrywajac kapturem.

-Czyżby?-powiedziałem i rzuciłem na jej głowę moją koszulę.

-Czekam. -powiedziałam zdejmując z głowy jego koszule i chowając ja za plecy.

Usiadłem na kanapie i ją zdjąłem, po czym od razu oparłem się plecami o oparcie kanapy-Więcej striptizu dla ubogich nie będzie-powiedziałem-Jest tu za zimno-dodałem zakładając ponownie koszulkę.

-Wieśniak. -powiedziałam I z impetem rzuciłam mu się na kolana.-Moje miejsce

-A czy ja się przypadkiem tobie nie podobam?-zaśmiałem się widząc jak wskakuje na moje kolana-I oddaj moją koszulę, kłóliku.

-Nie.-rzuciłam koszule do kominka. -Tak. Trochę. -odpowiedziałam na jego pytanie.

-To była moja ulubiona-mruknąłem patrząc jak się pali.

-Odkupie ci..-powiedziałam. -Przepraszam ale nie podobała mi się. .

-Tobie nie muszą się podobać moje rzeczy-prychnąłem patrząc jak płonie. Przez chwilę poczułem się dziwnie osłabiony.
-Odkupię ci-zaśmiała się. Objąłem ją czule-Daj spokój, to były tylko lody-powiedziałem i machnąłem ręką-Kocham cię, wiesz? Zacisnąłem rękę w pięść. Uspokój się, jej już nie ma.

-Jak nie, jak tak? Jesteś w Slytherinie! Jako prefekt naszego domu mianuje się krytykiem twojej garderoby.-powiedziałam śmiejąc się i patrząc na niego. -Wszystko gra? - zapytałam orientując się ze coś się z nim dzieje.

-Hm?-spojrzałem na nią zdezorientowany O czym ona mówiła?

-No..-wskazałam na jego zaciśniętą pięść. Delikatnie dotknęłam jej i próbowałam rozluźnić jego palce.-Coś. . Nie tak?

-Nie...Znaczy wszystko jest okej-powiedziałem rozluźniając palce-Zamyśliłem się, po prostu-zaśmiałem się poprawiając włosy.

Zabrałam rękę szybko. -Dlaczego kłamiesz? Coś ci się stało? Ktoś coś zrobił? Oprócz szalonej azjatki która zaatakowala cie jedzeniem.

-Nic mi nie jest. Nic się nie stało, nie kłamię-powiedziałem dalej na nią patrząc. Można wręcz powiedzieć, że przylgnąłem do oparcia kanapy-Nie masz się czym martwić.

-Pff.. przecież się nie nie martwię. Nie mam powodów. -prychnelam. Nie miałam, nie?

Pokiwałem głową i zerknąłem w kominek. Po koszuli ani śladu. Ehhh.

Zsunelam się z jego kolan i zabrałam notes zza jego pleców. Usiadłam na kanapie, na przeciwko kominka. -No odkupie ci ja..Później wyślę Sowę.

-Mhm-mruknąłem i położyłem się na kanapie nogi opierając o jakiś niewielki stołek.

Zacisnelam usta w wąską kreskę. Jezu jaka ja jestem głupia. Kto normalny wrzuca czyjąś koszule do kominka.

Jako, że nastała głupia cisza zacząłem cicho nucić.

Spojrzałam na niego kątem oka kiedy zaczął nucić. Wyjelam kartkę z notesu i zaczęłam pisać zamówienie. Zapatrzylam się na moment na Natha zastanawiając się jaki ma rozmiar.
Koszuli oczywiście.

Zaraz potem zerknąłem na Soo. Co tak się na mnie patrzy?-O co chodzi?-spytałem marszcząc brwi-Koszula? Ah-dodałem po czym po raz kolejny zdjąłem koszulkę i spojrzałem na metkę-M-powiedziałem ponownie zakładając t-shirt.

-Co? -zapytałam słysząc jego głos jakby z daleka. -Co M? A..-mruknęłam niechętnie odwracając wzrok.

W odpowiedzi uśmiechnąłem się jedynie i poprawiłem koszulkę po czym przymknąłem oczy. Taaak mi się nie chce niczego ayy.

Zapisałam wszystko i złożyłam kartkę. Zagwizdalam głośno na palcach na co po chwili usłyszałam stukanie w okno. Podeszłam do niego i wręczyłam Sowie list. -Tylko jak najszybciej złotko. -powiedziałam na co ta odleciała szybko z listem. Usiadłam z powrotem na kanapie, podkulając nogi.

Uniosłem głowę słysząc gwizd, a potem stukanie w okno-Ja idę po bluzę-powiedziałem i poszedłem do dormitorium. Chwilę potem wróciłem w niebieskiej ciepłej bluzie i usiadłem na kanapie.

Kiwnelam głową na jego oświadczenie. Spojrzałam na niego kiedy wrócił. Niach. . Pasuje mu ten niebieski. Co. Nic.
Jęknęłam z frustracją po długiej ciszy. -Dobra! Popyskujmy sobie!

-Nareszcie-powiedziałem-Zaskocz mnie mały kłóliku-powiedziałem poprawiając włosy.

-No to tak.. Jesteś podły,  niewyżyty seksualnie, brzydki wieśniak z małym fiutkiem. Teraz ty

-A ty jesteś kurduplem, ubierającym się jak królik, z fetyszem obrzucania innych jedzeniem i paleniem ich ubrań. To jakieś oznaczanie terenu, czy co?-zaśmiałem się.

-Tak. Zaznaczyłam cie sobie bo mam zamiar ruchać

-A twierdziłaś, że w życiu się ze mną nie prześpisz-westchnąłem-Niezdecydowana jesteś.

-No widzisz. .. zmieniłam zdanie. . Jak sam stwierdziłes, niezdecydowana jestem.

-I to bardzo-stwierdziłem rozciągając się.

-No widzisz? Dlatego żaden mój związek nie wypala...

-Może po prostu nie znalazłaś kogoś odpowiedniego-wzruszyłem ramionami

-I raczej nie znajdę. Boje się ryzykować. -powiedziała, szczerze nie wiedząc czemu.

-To, że jeden był nie trafiony, nie znaczy, że wszystkie inne takie będą-powiedziałem poprawiając włosy. Przypomniało mi się, jak kumpel mówił mi to samo. Ehh.

-Wiesz... To.. wszystko strasznie mnie osłabiło. Juz nie potrafię być taka jak kilka miesięcy temu. Żarty żartami ale ja już nie chce tak cierpieć. Nigdy w życiu

-To twój wybór- stwierdziłem, a potem ziewnąłem- Robi się smętnie. Nie sądziłem, że jesteś, aż tak nudna.