Sala wejściowa

— No na dziwkę tez nie wyglądam. — powiedziałam robiąc urocza mine ale po chwili powazniejac.
— Chyba powinieneś bo widocznie zadajesz sie z samymi debilami skoro sadzisz ze bede miała pretensje do ciebie o to ze siedze tu z toba

- Uwierz mi nie zadaję - mruknąłem.
- Po prostu ty jesteś dla mnie jedną wielką zagadką, której nie umiem rozszyfrować i nie wiem kiedy nagle zmienisz swoje zachowanie - odparłem.

— A widzisz... To moja najwieksza zaleta. — odparlam.
— A tobie ona sie akurat nie podoba kurde...

- Dobrze, że nie musi - odparłem.
- Serio nie mam bladego pojęcia do czego możesz się przyczepić, a ty znajdziesz taką rzecz - mruknąłem.

— No tak...— powiedziałam jakby lekko rozczarowana? Odwrocilam sie i oparłam o niego z powrotem.
— Nie powiem ze to było miłe ale słyszałam gorsze rzeczy

- To zdanie nie miało na celu Cię urazić - mruknąłem - tylko pokazać jak się przy Tobie zazwyczaj czuję - odparłem.
- Po prostu nie przywykłem, że ludzie się mnie czepiają a ja nie mogę ich pobić - dodałem - albo inaczej...nie chcę ich pobić.

— Dlaczego nie chcesz?— zapytałam.
— Oddam ci. Wiec smialo. — odparlam.
— Nie musisz sie hamować

- Skarbie nie prowokuj - mruknąłem.
- Jakbym to zrobił to chyba bym Cię musiał za włosy podnosić byś ustała - odparłem.

— Tak łatwo cie sprowokować?— zapytałam ciekawa.
— Chyba mi nie wmówisz ze nigdy nie uderzyłeś dziewczyny Hm? Nie wygladasz na takiego co sie hamuje...

- Do bójki jak najbardziej - odparłem.
- Nie jestem słońce damskim bokserem - stwierdziłem.

— Nie mowie ze zaraz damskim bokserem...— przewróciłam oczami.
— Ale ze nie powstrzymujesz sie jak ci laska pyskuje..

- Wiesz powiem Ci że nie to laski chcą ze mną robić - mruknąłem.
- Więc zazwyczaj nie pyskują - dodałem.

— A No tak... Pewnie przyzwyczajony jestes do jęków i słuchania swojego imienia. Juz teraz wiem dlaczego mnie nie chciałeś..— powiedziałam robiąc dziubek z ust.

- No oczywiście, że tak - odparłem z uśmiechem.
- Przyjemne uczucie, nie powiem - mruknąłem.
- No widzisz to wszystko przez to że pyskujesz - stwierdziłem.

— Oj... No Sorki. Ale ja nie jestem jakas pusta panienka zeby podporządkowywać sie facetowi. — powiedziałam.
— Teraz juz przynajmniej wiem ze miedzy nami nic nie bedzie wiec bezpiecznie moge cie traktować jak przyjaciela geja

- Ah - mruknąłem, przywracając oczami.
- Ja bym na twoim miejscu taki pewny nie był. W końcu wylądujesz u mnie w łóżku - odparłem, patrząc na nią - A potem będziesz chciała więcej i więcej - dodałem.

— No nie obiecuj sobie za wiele. — zasmialam sie.
– Ja juz powiedziałam swoje Tyler. Nie mam zamiaru z toba sypiać. Z każdym. Ale nie z toba.

- Poczekamy i zobaczymy - odparłem.
- Ja sobie nie obiecuje, ja to wiem i jestem tego pewny - mruknąłem.

— A chcesz sie założyć ze do konca swojego zycia nie zobaczysz mnie nago?— prychnelam.
— Błagam cie... żałosny jestes kochanie

- Mogę się założyć - mruknąłem. Miałem dodać że już ją widziałem ale wtedy by pomyślała jakieś nie stworzone historię.
- Błagać mnie będziesz o co innego - odparłem.

— Prosze bardzo. — prychnelam.
— Żebyś wyszedł i nie przeszkadzał mi w orgii..

- Chyba raczej bym Cię od nich zabrał i sam z Tobą robił lepsze rzeczy - szepnąłem jej do ucha.
- Bardziej sprośne - odparłem i zacząłem obcałowywać jej szyję.

— Marzyć to sobie możesz. — burknelam.
— Ty i sprośne... Gra w monopoly nie jest sprośna. — powiedziałam, ostatnie słowa prawie wyjękujac. Odchyliłam głowę do tylu i przekrzywilam na bok,opierając ją o jego udo gdy całował mnie po szyi.

- Oj w monopoly nie bedziemy grać słońce - mruknąłem, a następnie zassałem jej skórę zostawiając na niej, piękny bordowy ślad.
Zacząłem jeździć dłonią od ramienia aż do połowy ud, gdzie wepchnąłem ją pomiędzy nie.

Przygryzlam wargę, ledwie powstrzymując sie od tego zeby nie wygiąć sie pod wpływem jego pieszczot.
Czujac jego dlon miedzy udami, uśmiechnelam sie lekko.
— Macaj ile mozesz, dalej nie dojdziesz.

- Dzisiaj może nie - mruknąłem, jeżdżąc dłonią w górę i w dół.
- Ale zobaczysz, że możesz robić z wieloma przeróżne rzeczy, ale tylko ze mną będzie Ci dobrze - odparłem.

– Niestety, nie przekonamy sie o tym. — odparlam.
— Nigdy ci nie ulegnę Tyler. Nie licz juz na to. O ile byłam ostatnio gotowa oddać ci cała siebie, Teraz nie ma na to szansy.

- Już ja się postaram byś to zrobiła - mruknąłem.
- Choć i tak trochę poczekasz zanim będę chciał Cię zaciągnąć do łóżka - odparłem.

— Staraj sie ile chcesz. Nic ci z tego nie wyjdzie. — ostrzegłam.
— Nie zamierzam na ciebie czekać. Nie licz na to. Nie jestes jedyny w Hogwarcie...

- Myśl sobie co chcesz - mruknąłem, prostując się.
- Ale to, że wylądujemy razem w łóżku, jest bardziej niż pewne - odparłem.
- Nie możesz zaprzeczyć, że ciągnie Cię do mnie - dodałem.

— Nie. Nie zaprzeczę. — odparlam. — Ciągnie mnie do ciebie jak cholera. Ale mam rozum i "nie" znaczy "nie". Ty tez to zapamiętaj. Nie bede z toba spała

- Dobrze, że Cię do mnie ciągnie. Będzie mi łatwiej - mruknąłem.
- No ja zrozumiałem, że nie będziesz Z mną spać - odparłem.
- Jak już to się stanie to spać nie będziemy - stwierdziłem.

— Bądź poważny chociaz przez chwile...— poprosiłam.
— Nie pójdę z Tobą do łóżka chocbys był ostatni na ziemii

- Jestem poważny jak nigdy wcześniej - mruknąłem.
- Proszę Cię, ciągnie nas do siebie, więc to naprawdę kwestia czasu - odparłem.

— Ty w ogole nie bierzesz uwagi że ja tego NIE CCHE. — odparlam marszcząc brwi.
— Nie chce sie z toba pieprzyć. Dotarło?

- Spokojnie - zaśmiałem się.
- Do gwałtu nie dojdzie - mruknąłem - O to się martwić nie musisz - dodałem.

— Oczywiscie ze nie dojdzie. Nie dopuscilabym do tego. — powiedziałam.
— Nie chce byc z toba w bliższej relacji niz teraz

- A to nie jest bliska relacja? - spytałem patrząc na nią.
- Niewiele by się zmieniło - odparłem.

— No chodzi mi o to ze poza zwykła znajomość nie będziemy wykraczać. — wyjaśniłam.
— Zmieniłoby sie duzo raczej... Nasz stosunek do siebie.

- Czyli dla Ciebie jest to zwykła znajomość tak? - spytałem.
- Nasz stosunek do siebie? Myślę, że właśnie on by został tak jak jest

— No tak. Gdybym z toba była, to byłabym z toba. A przy takiej znajomosci, mam fajnego kolegę do POROZMAWIANIA i moge byc z każdym

- No ja nie wiem czy tylko do POROZMAWIANIA - odparłem.
- Jakoś nie wydaje mi się - mruknąłem.

— A do czego jeszcze? Niech do ciebie dotrze ze nie wyladujemy razem w lozku. — warknelam.
— Calowac tez sie nie będziemy

- No już dotarło, że nie wylądujemy w łóżku - uśmiechnąłem się do niej.
- Nie przypominam sobie, bym się na to zgodził - mruknąłem.

— Na co?— zapytałam dla pewności.
— Ze nie zgadzasz sie na seks?