Sala wejściowa

- Nie no to już wiele razy powtarzałaś - mruknąłem.
- Chodziło mi o to - odparłem i odwróciłem jej twarz w swoją stronę, a następnie zacząłem całować.

Oddałam delikatnie pocałunek, zaraz odsuwając sie poprzez odchylenie do tylu.
— A co jesli powiem ze mam gdzies twoja zgodę?

- Wtedy zrozumiem - mruknąłem, prostując się.
- Ale nie mówię, że zaprzestanę - odparłem.

— Nie mozesz mnie całować kiedy ci sie zachce.— odparlam.
— A co jak z kims bede? Hm?

- Zanim z kimś będziesz to trochę minie - mruknąłem.
- Jak nie mogę, jak mogę - odparłem - tylko wiem, że nie na oczach innych - dodałem.

— Nie sadze. — mruknelam. — Nie zamierzam na nic czekać. Nie mowie tu o związku. Jesli z kims bede to nie masz prawa mnie całować.

- No dobrze wtedy nie będę - mruknąłem.
- Nie zamierzam rozwalać Ci związku przez swoje zachcianki - odparłem.

— No przeciez ci mowie ze nie chodzi o związek. Ja sie nie wiąże. Bardziej chodziło mi o "związek". Jesli bede z kims dłużej niz jedna noc. — wyjaśniłam.
— Wyladuj swoje zachcianki na kims innym

- To jeśli nie chodzi o normalny związek to niby dlaczego miałbym się powstrzymywać? Skoro tak naprawdę zajęta nie będziesz - mruknąłem, nie odrywając od niej wzroku.

— Bo jesli jestem z kims, nawet tymczasowo i tak naprawde tylko w lozku, to nie chce teoretycznie byc z kims innym. — odparlam.
— Poza tym... Nie zasłużyłeś na całowanie mnie

- Okej, niech Ci będzie - mruknąłem.
- Nie chcesz to nie, narzucać się nie będę - odparłem, prostując się i przeczesując włosy dłonią.
- Spoko, już Cię nie dotknę - odparłem i zabrałem z niej swoją dłoń, którą nadal trzymałem na jej ramieniu.

Popatrzyłam na niego i uniosłam brew.
Wstałam ze schodów i otrzepalam spodnie na tyłku. Gdy obciagnelam nieco top, usiadłam okrakiem na chłopaku, opierając kolana na stopniu na którym siedział i chwyciłam jego twarz w dłonie.
— Ale od jutra. — stwierdziłam i gwałtownie wpiłam sie w jego usta, przygryzajac mocno jego wargę.

I jak ja miałem wiedzieć co się dzieje, skoro robi takie rzeczy, i jak niby miałem się powstrzymywać od dotknięcia jej.
Oddałem pocałunek, ale nagle coś sobie uświadomiłem i oderwałem się od niej na chwilę.
- Czyli po prostu od momentu, gdy pójdziemy spać, tal? - spytałem.

— Dokładnie. — odparlam prostując sie .
Nachylilam sie i zlozylam delikatny pocałował ej na jego szyi, następnie przejeżdżając po tym miejscu czubkiem języka i stękając odpowiednio z lekkim uśmiechem.

Czując jej wilgotne usta na szyi, odchyliłem lekko głowę do tyłu, dając jej lepszy dostęp.
Zagryzłem mocno wargę tak by nie wydobył się ze mnie żaden dźwięk,który zapewne chciała wywoływać dziewczyna.

— A dlaczego pytasz?— zapytałam wędrując pocałunkami po jego szyi i wsuwając dłonie pod jego ubranie. Gdy dotarłam ustami do jego ucha, zassalam jego płatek i sapnelam w najbardziej erotyczny sposób w jaki potrafiłam, następnie wydając z siebie przeciągły jek.

Dobrze wiedziała co zrobić by dostać to co chce, a najgorsze było to, że nie umiałem przy niej powstrzymać swoich reakcji.
- Rian - jęknąłem, nie potrafiąc już wytrzymać.
- Bo chcę wiedzieć ile mam na to czasu - sapnąłem, przymykając oczy.

— Czasu na co?— zapytałam niewinnie, kontynuując czynności.
Przysunelam swoje biodra blizej jego i wykonałam płynny ruch do przodu i do tylu jakby nigdy nic.

Otrzymałem usta by jej odpowiedzieć, ale w tym czasie Rian postanowiła otrzeć się o moje krocze.
Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na nią przenikliwym wzrokiem.
- Mam Cię zerżnąć tu i teraz, że pozwalasz sobie ma takie rzeczy? - spytałem.

— Jakie rzeczy?— zapytałam ponownie, na razie nie wykonując żadnych ruchów biodrami.
Dalej calowalam go po szyi, błądząc dłońmi po jego torsie, i co jakis czas muskając jego usta.
Po chwili znow poruszyłam biodrami.

- Nie graj niewiniątka, bo daleko Ci do niego - sapnąłem.
Przymknąłem lekko oczy, wiedząc że muszę się uspokoić, co przy niej było prawie niemożliwe.
- Rian proszę, nie prowokuj - mruknąłem, czując jak ponownie porusza biodrami.

— No ale co?— zapytałam i przeciągle zastekalam mu do ucha.
— Nie wiem o czym tu znowu musisz...— dodałam ocierając sie o jego krocze.

Dlaczego ktoś postawił właśnie ją na mojej drodze. Osobę, której nie mogłem się oprzeć, która mogła robić ze mną co chciała. Miałem się nie dać jej, a dzieje się na odwrót.
Czując jej gorący oddech przy uchu, przeszedł mnie dreszcz, zwłaszcza przez jej jęki skieronwane wprost do niego.
- Jesteś okropna - jęknąłem i włożyłem dłonie pod jej tyłek a następnie podniosłem do góry, tak by już więcej nie mogła poruszać biodrami.
- Jeżeli zamierzasz mnie podniecić a następnie mnie olać i wrócić do pokoju, to Ci na to nie pozwolę - mruknąłem, myśląc, że właśnie to chciała zrobić.

— Okropna? Jak mozesz tak o mnie mowic?— zapytałam robiąc mu malinke na szyi, tak zeby było ją widać.
— A na co mi pozwolisz?— zapytałam zmierzając dłońmi w dół do jego spodni. Ciekawe jak długo mnie tak utrzyma.

- Taka prawda - sapnąłem - robisz ze mną co chcesz - mruknąłem.
- Rian sama mówiłaś, że nie pieprzyła byś się ze mną nawet gdybym był ostatnim mężczyzną na Ziemi - powtórzyłem jej słowa.

– Kiedy tak powiedziałam?— zapytałam rozpinając jego spodnie.
Wróciłam do jego ust, całując go przez chwile i stękając prosto w jego usta.
— Czyżbyś zaczął mnie sluchac?

- Nie dawno - mruknąłem i zacząłem oddawać pocałunek.
Gdy ponownie zaczęła stękać posadziłem ją na swoich kolanach, a swoje ręce włożyłem pod jej bluzkę o zacząłem się mocować z zapięciem stanika.
- Słucham wszystkiego co dla mnie ważne - stwierdziłem.

— A jak dostosowywujesz sie do tego co usłyszysz Hm?— zapytałam uśmiechając sie lekko gdy poczułam ze próbuje odpiąć stanik. Powodzenia.
Nie miałam zamiaru mu mowic ze to tylko ozdoba, a zapięcie jest z przodu. Niech sie pomeczy.

- Wyboru mi nie dajesz - odparłem.
W końcu poddałem się i zaprzestałem próby rozpięcia jej stanika.
- Nie bawię się tak - mruknąłem, opuszczając dłonie wzdłuż jej ciała.

Zasmialam sie cicho na jego słowa.
— Szkolny fuckboy i pogromca dziewic nie potrafi rozpiąć stanika? Ojojoj... cos z toba chyba nie tak.

- Raczej coś nie tak z twoim stanikiem - mruknąłem.
- Nie moja wina, że nie da się go rozpiąć - burknąłem, patrząc na nią przymrużonymi oczami.

Wyprostowalam sie i włożyłam jedna rękę pod top, dwoma palcami rozpinając stanik.
– Stanik rozpięty. A ty sobie nie poradziłeś. Wiec to z toba cos nie tak

- Rozpięcie z przodu...mogłem się spodziewać - odparłem.
- To dlaczego masz też zapięcie z tyłu? - spytałem, unosząc brew.

— Zeby utrudnić Ci życie.— odparlam i wróciłam do całowania jego szyi i zostawiania na niej malinek.

- Właśnie widzę - mruknąłem - Utrudniasz już robiąc malinki, tak że nie będę w stanie ich zakryć - odparłem, wsadzając dłonie pod jej top.
Położyłem dłonie na jej piersiach i zacząłem powoli ugniatać.

— Taki był zamiar. — odparlam.
— Moze troche delikatniej co? To nie są krowie wymiona. — warknelam przygryzajac skore na jego obojczyku.

- O księżniczka się odezwała - mruknąłem i wyciągnąłem spod jej topu dłonie.
- Sama delikatna też nie jesteś - odparłem, chwytając jej podbródek w palce i odciągając od swojej skóry.

— Tak. Ale ja jestem dziewczyna. A ty facetem ktory chyba nie czuje ile ma siły w dłoniach. — mruknelam.
— Jak ci sie nie podobają moje pieszczoty to przeciez nikt nie każe ci tu siedzieć. Żegnam. — powiedziałam wstając i schodząc z niego. Włożyłam dłonie pod top by zapiać stanik.

- Jeju jak Tobie zmieniają się nastroje - mruknąłem i zapiąłem spodnie, a następnie poprawiłem na sobie koszulkę.
- Nic takiego nie powiedziałem, ale nie musisz mnie od razu gryźć - mruknąłem.

— Nie zmieniają mi sie nastroje. Kiedys to lubiłeś. To tobie sie zmieniają nastroje. Okresu nie masz przypadkiem?— zapytałam w koncu zapinając stanik.
— Widze ze ciagle masz jakos problem. Moze skorzystaj z porady psychiatry?— dodałam siadając z powrotem miedzy jego nogami i otulajac sie kocem.

- Nie wiesz co kiedyś lubiłem - stwierdziłem
- No ja nie wiem czy to ja mam problem. Ja zamierzałem się z Tobą pieprzyć, a ty stwierdziłaś, że koniec. No to chyba ty powinnaś iść do jakiejś poradni - odparłem.
- Chyba że taki był twój plan, no to lepiej rozumiem - mruknąłem

— W sumie to masz racje. Powinnam sie do kogos zgłosić. — przyznałam.
— Dzięki za radę.

- Nie ma za co - mruknąłem.
- Polecam się na przyszłość - dodałem z szerokim uśmiechem na ustach.

Nie odezwałam sie juz.
Zaczelam lekko przejeżdżać w gore i w dół po swoim kolanie na którym trzymałam dlon.
Zastanawiałam sie czy jest sens tu siedzieć skoro oboje nie jesteśmy z tego zadowoleni.

- Zimno Ci? - spytałem, widząc jak pociera dłonią kolano.
Wziąłem kurtkę i położyłem ją na jej ramionach, nie pytając się czy tego chce czy nie, bo zapewne spotkałbym się z odmową z jej strony.